Wydarzenia patronowane
Strony które hostujemy
Atum
Bunkier Prod
Castle Party
Detox
Discordless
Disorder Party
DJ Hypnos
Fabryka
Hoarfrost
Insomnia Festiwal
Lame Immortelle
Lilith
Night Watch
Outofsight
Scheuermann
Silesian Electro
Synergia
Strzyga
Waroffice Prod. sklep
Ostatnio na forum
Forum zdechło?
Cytat, który najbardziej do Was trafił...
Ambient Collage #8
Ambient Collage #7
Mgla (The Mist)
Achaja
Grey Frequency - Ambient Collage #6
Kochanka Szamoty
Elizabeth Fawn - Ethereal
Abandoned Toys - Neoclassical Darkwave
The Synthetic Dream Foundation
Rasplyn
IPLEX
malutki problem
question about parties, clubs and gigs
Statystyki
Zarejestrowanych osob : 10519
Rozpoczętych wątków : 6205
Odpowiedzi : 24085
Wspieramy

Khiara :: Diorama - wywiad (Castle Party 2007)

Castle Party Anno Domini 2007, 27 lipca, późne sobotnie popołudnie, zamkowe mury, gdzieś na piętrze, w przedsionku z widokiem na mały dziedziniec…Tak mniej więcej wyglądały okoliczności i sceneria wywiadu przeprowadzonego z przedstawicielami, a właściwie głównym trzonem grupy Diorama. Notabene, wywiadu, do którego o mały włos mogło nie dojść z racji dużego opóźnienia przyjazdu muzyków do Bolkowa. Manager zespołu okazał się jednak na tyle sympatyczny i obrotny ( funkcja zobowiązuje;) ), że nie stanowiło problemu zorganizowanie wszystkiego na tzw. wariata, tuż po koncercie Dioramy. W towarzystwie trzech innych przedstawicielek mediów udało mi się zamęczyć Torbena Wendta i Felixa Marca kilkoma ;) pytaniami na temat muzyki i jej pozycji w Niemczech, koncertów, życia osobistego, przyjaźni i relacji z Diary o Dreams, przeszłości i przyszłości…Było też o kobietach, ale spokojnie, bardzo, bardzo niewiele;) To tak w wielkim skrócie, więcej szczegółów poniżej.


- Jakie są wasze wrażenia po koncercie w Warszawie podczas gothic.pl festival? To był Wasz pierwszy koncert w Polsce więc ciekawa jestem jak go zapamiętaliście? Niektórzy byli zaskoczeni tym, że w zasadzie Diorama wypadła lepiej niż Diary of Dreams. Nie spodziewali się po Was tak fantastycznego koncertu już za pierwszym razem.

Torben: Po pierwsze nigdy, przenigdy nie robimy żadnych tego typu porównań pomiędzy naszymi zespołami, bo to nie ma żadnego sensu. Indywidualne upodobania są kwestią osobistego podejścia, wiec trudno mi to skomentować. Pewnie są takie osoby, które uważają, że nasz koncert był lepszy, ale znajdą się i takie, które będą twierdzić, że inne zespoły były lepsze niż my. To normalne i tak naprawdę nie zaprzątamy sobie tym głowy.
Pamiętamy tamten koncert bardzo dobrze i z tego m.in. powodu bardzo ucieszyliśmy się na możliwość zagrania tutaj, w Bolkowie, ponieważ chcieliśmy znowu doświadczyć grania w Polsce.


- A jak doszło do tego, że zostaliście zaproszeni na Castle Party? Czy muzycy Diary of Dreams opowiadali Wam o swoim koncercie w 2003 roku?

Felix: Castle Party jest nam dobrze znanym festiwalem, więc chcieliśmy tu zagrać już wcześniej. Teraz się udało, zostaliśmy zaproszeni razem z Diary of Dreams, co stanowi moim zdaniem bardzo dobry zestaw festiwalowy.


- Często gracie z Diary of Dreams?

Torben: Ja często z nimi gram (śmiech)….Jako Diorama już nie tak często jak to było 2 czy 3 lata temu. Teraz to raczej ograniczamy…


- Skoro już jesteśmy przy DOD, dość powszechnie Dioramę kojarzy się z Diary of Dreams i również często zdarzają się porównania obu zespołów. Uważacie to za swego rodzaju nobilitację, przywilej czy może przekleństwo?

Torben: W zasadzie to nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy…Niektórzy do tego przywiązują wagę, my nie, to dla nas mało istotne. Jeśli słuchasz naszej muzyki i czujesz ją, to nie jest ważne. Jeśli chcesz możesz nas porównywać z czymkolwiek tylko zechcesz. Jeśli ktoś nie zauważa w naszej muzyce czegoś więcej niż tylko punktów wspólnych z Diary of Dreas, to znaczy, że jej nie rozumie, nie wie jak jej słuchać. Przeżyjemy, nie stanowi to dla nas większego problemu. Poza tym tak bardzo się przyjaźnimy z Diary of Dreams, że to nigdy nie powodowało żadnych konfliktów, zawiści itp. spraw. Jest ok, nawet jeśli się nas porównuje.

Felix: Cieszy nas to, że ludzie lubią obydwa nasze zespoły.

Torben: Tak. Był czas kiedy mówiono, że kopiujemy inne zespoły, ale to definitywnie się skończyło. Słyszymy to teraz naprawdę bardzo rzadko i nie traktujemy tych, którzy tak się wypowiadają zbyt poważnie.

- Wróćmy do koncertów...Dzień przed rozpoczęciem tegorocznego festiwalu Wave Gotik Treffen w Niemczech zagraliście bardzo długi koncert w klubie Moritzbastei. Musze przyznać, że byłam naprawdę po wielkim wrażeniem. Nie spodziewałam się tak pełnego emocji koncertu i tak pełnej energii niemieckiej publiczności (być może po prostu połowa była innej narodowości;)) To co poruszyło mnie najbardziej to Twoje, Torben, zachowanie na scenie, wszystkie gesty, ruchy, wyraz twarzy kiedy krzyczałeś gdzieś w nieokreśloną przestrzeń…niesamowity widok! Czy całe to zachowanie jest wynikiem naturalnego odczuwania i przeżywania muzyki I tekstu czy może rodzajem świadomej gry, teatru będącego częścią całości, jaką jest Diorama?

Torben: Zachowanie na scenie oczywiście zawsze jest reakcja na muzykę, wiąże się z tym co chcesz przekazać publiczności, z wyrażeniem siebie na scenie. To przychodzi naturalnie. My wszyscy zachowujemy się na scenie tak jak czujemy, jak odbieramy muzykę, publiczność, atmosferę koncertu. Czasem to jest może bardziej agresywne, czasem bardziej delikatne…Albo bardziej to przeżywasz, albo jesteś bardziej wyciszony, to zależy. Ja, jako wokalista, jako frontman, nauczyłem się uwalniać umysł od poczucia, że jestem na scenie, że jestem obserwowany. Po prostu się tym nie przejmuje, a daję się ponieść muzyce. Staram się powrócić wtedy myślami do stanu, do uczuć, które towarzyszyły mi kiedy pisałem dany utwór, czy kiedy tworzyliśmy go razem. To nie jest więc żaden teatr, niczego nie planujemy, wszystko jest naturalne, nie przywiązujemy wagi do tego jak się poruszamy, jak wyglądamy czy jak tańczymy na scenie. Nie przejmuje się już tym czy wyglądam żenująco na scenie. Nie jestem dobrym tancerzem (śmiech), on jest (wskazując na Felixa - przyp. aut.), ja nie jestem, ale czy się tym martwię? Absolutnie nie.


- Dwa lata temu na Wave Gotik Treffen odniosłam wrażenie, że niemiecka publiczność nie za bardzo potrafi się bawić podczas koncertów. Uderzyło mnie to, że są tak mało spontaniczni, tak…bardzo statyczni… Czy Wy, z perspektywy muzyków stojących na scenie widzicie różnice w zachowaniach Waszych fanów różnych zakątków świata?

Felix: To częste pytanie. Myślę, że to zależy od festiwalu, danej kultury i tego gdzie odbywa się koncert. Generalnie chyba ludzie na południu są bardziej otwarci, niż w Niemczech czy innych krajach Europy. Polska jest tutaj wyjątkiem, bo ludzie także są bardzo otwarci. Jednak nie można tak do tego podchodzić, bo każdy kraj ma swój specyficzny charakter, trudno powiedzieć…


- Wolicie grać na dużych scenach i festiwalach czy raczej w małych klubach, na małych koncertach?

Torben, Marcus: (śmiech)

Felix: Dajcie nam dużą scenę to będziemy się mogli wypowiedzieć:.

Torben: Z tym jest różnie. Niedawno graliśmy w Serbii, w Belgradzie. Scena nie była mała, ale klub był bardzo undergroundowy, niskie sufity…naprawdę klubowa atmosfera, żadnych barier między sceną i publicznością, więc mieliśmy się wzajemnie na wyciągniecie ręki… To było wspaniałe! Ale równie dobrze jest mieć mnóstwo przestrzeni na scenie, móc się swobodnie poruszać, mieć zapewniony świetny sprzęt nagłaśniający. Osobiście nie mam co do tego preferencji, przyjmuję co jest. Jesteśmy szczęśliwi jeśli tylko możemy grać na żywo.


- A propos Belgradu, podobno byliście pierwszym “gotyckim” zespołem grającym tam koncert? To niewiarygodne!

Torben: To był pierwszy koncert jeśli chodzi o zespół należący do naszej sceny od lat osiemdziesiątych. Myślę, że główną przyczyną była tu oczywiście kwestia wojny i trudności jakie spowodowała w kwestiach infrastruktury i spraw finansowych. Ludzie woleli nie ryzykować zaproszenia popularnego zespołu ze względu na koszty ( trzeba opłacić podróż, hotele, itd.…), bez pewności, że zbierze się publiczność. Ale te wspaniałe osoby, które nas zaprosiły, zaryzykowały, wybrały nas i szczęśliwie wszystko się udało.


- Zamierzacie tam zagrać ponownie, są jakieś szanse?

Felix: Tak, dosyć spore…


- A co z Polską? Podczas koncertu na CP wspomnieliście o ponownym koncercie?:)

Torben: To także wysoce prawdopodobne. Ale to nie tylko my o tym decydujemy, na zasadzie: ok., zagrajmy w Polsce w czerwcu. To nie jest możliwe. Musi się znaleźć ktoś, kto za to wszystko zapłaci i my musimy mieć akurat czas.


- Macie już jakieś konkretne oferty z Polski?

Torben: Jeszcze nie. Ale od tego mamy agencję, która dba o tego typu sprawy.

Felix: www.contribe.de

Torben: Jak tylko pojawia się jakaś propozycja, jesteśmy o tym informowani i dopiero możemy decydować.

Felix: Chcieliśmy wrócić do Polski, ze względu na to, co przeżyliśmy na koncercie w Warszawie, więc kiedy otrzymaliśmy ofertę od organizatorów Castle Party, zdecydowaliśmy się przejechać te 9 godzin, żeby zagrać, bo nam się tutaj podoba.

Torben: Niesamowite! 9 godzin tam i z powrotem, w sumie 18 godzin a 40 minut grania To dosyć dziwne…Ale warto było!


- Przejdźmy do muzyki...Wasz ostatni album: „A different life” nie jest płytą, która wpada w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu, trzeba się do niej przyzwyczaić, jako że w moim odczuciu pełna jest sprzeczności, nie jest tak jednolita muzycznie jak poprzednie, nie jest w całości tak…taneczna …utwory charakterystyczne brzmieniowo i kompozycyjnie dla Dioramy przeplatają się z takimi, które tak łatwo do słuchacza nie docierają. Co sądzicie o tego typu opiniach?

Torben: A ja akurat lubię taką muzykę, której musisz posłuchać kilka razy, żeby dopiero ją zrozumieć. Nie trawię takiej, w której od razu wiesz o co chodzi i wszystko rozumiesz. Takiej, w której nie ma niczego, co skłoniło by Cię do namysłu. I oczywiście zawsze opinie będą dzieliły się na pozytywne i negatywne, ale opinie nie są tym, dla czego tworzymy muzykę. Nie tworzymy muzyki, żeby ludzi zadowalać. Jeśli nas nie lubią, trudno, robimy muzykę , którą chcemy robić. Zawsze wyznawaliśmy taką filozofię. I niekoniecznie chcieliśmy być typowym zespołem tej sceny i trzymać się jakiś jej typowych ram i działać według jej konkretnych wyznaczników. Zawsze staraliśmy się robić coś naprawdę naszego, co automatycznie sprawia, że nie wszyscy od razu to rozumieją. A jeśli ludzie czegoś od razu nie pojmują zazwyczaj nie są skłonni tego od razu polubić.


- Czy waszą muzykę można usłyszeć w niemieckich radiostacjach? Zależy Wam na tym w ogóle?

Felix: Tylko jakieś niewielkie stacje grające muzykę niezależną….

Torben: Wiodące stacje w Niemczech graja tylko utworzy z topowej 40tki muzyki popularnej, albo jakieś gówno z lat 80 czy 90tych.


- A czy chcielibyście zdobyć popularność poza sceną dark independent?

Felix: Chciałbym móc utrzymywać się z muzyki. Jeśli to miałoby oznaczać popularność, to ok, zaryzykowałbym. Ale nie chciałbym być popularnym w sensie sławy.


- No dobrze, teraz konkrety: kiedy możemy spodziewać się waszego wydawnictwa DVD?

Torben: O, to także częste pytanie (śmiech). To naprawdę spory wysiłek i nie taka prosta sprawa. Nie wystarczy zatrudnić jakiegoś kolesia, który Cię sfilmuje i fajnie: mamy DVD. Trzeba włożyć wiele pracy w kwestie dźwięku i obrazu, jakieś bonusy. Dlatego zawsze byliśmy trochę niechętni temu wszystkiemu, co trzeba w tym kierunku zrobić, gdyż wystarczającym stresem jest sprostanie wydaniu płyty, a co dopiero DVD. Ale takie wydawnictwo ciągle chodzi nam po głowie. Kiedy to będzie nie wiemy, ale staramy się z tym zmierzyć.

Felix: W każdym razie pomysł już jest.


- Cofnijmy się jeszcze na chwilę w przeszłość. Gdyby Adrian Hates nie pomógł kiedyś Dioramie, co stałoby się z zespołem?

Torben: Na pewno nadal by istniał, ale byłby inny. Cały jego rozwój byłby inny. Jeśli inny byłby początek cała reszta też. Wszystko co jest teraz, jest w oczywisty sposób rezultatem przeszłości. Jeśli coś można byłoby w niej zmienić, wszystko po niej by się zmieniło. Jednak silne pragnienie tworzenia muzyki i wyrażania w ten sposób siebie było i jest zawsze we mnie. I zawsze znalazłbym jakieś inne rozwiązanie, inną drogę.


- A gdybyś nie był muzykiem…?

Torben: Nie mam pojęcia. Na pewno nie byłym kelnerem, którym zdarzało mi się być, kiedy chciałem zarobić na instrumenty. Nigdy nie chciałbym pracować w tym zawodzie na stałe. To zbyt duża presja. Spotykasz tak wielu ludzi, musisz ciągle z nimi rozmawiać, być dla nich miłym…To wymaga wiele siły, bo w zasadzie musisz ciągle grać, to taki teatr, nie możesz w nim być po prostu sobą. To twoja praca, musisz sprawiać, by ludzie czuli się dobrze. I dlatego nie mógłbym tego robić regularnie, to zbyt duży wysiłek, zbyt dużo pochłoniętej energii.


- Pozostali członkowie zespołu muszą dorabiać poza zespołem. Zawsze wydawało mi się, że w Niemczech sprawa życia z muzyki jest bardzo realna…

Torben: Już nie. Wszystko dlatego, że scena muzyczna już się tak dobrze nie rozwija i nie nakręca muzycznego biznesu. I nie mówię tylko o scenie „gotyckiej”, bo ta akurat jest całkiem silna. Chodzi o cały przemysł muzyczny. Trzeba naprawdę zarobić wiele pieniędzy, żeby utrzymać z tego np. cztery osoby, z miesiąca na miesiąc, regularnie. To jest osiągalne tylko dla tych, którzy są na pewnym poziomie, do którego my mamy jeszcze bardzo daleko.


- I na zakończenie; nie wydaje Ci się, że Wasza publiczność to w większości kobiety?

Torben: Na to wygląda…


-I co Ty na to?

Torben: Mogło być gorzej…(śmiech). Faktycznie, może jest więcej kobiet wśród naszych fanów niż facetów, ale nie mamy na to wpływu, my po prostu tworzymy muzykę, wydajemy ją i dajemy ludziom do słuchania. Nie staramy się nawet mieć wpływu na to, kto tego słucha, a jeśli w większości są to kobiety, żaden problem



Dziękuję za rozmowę.


Agnieszka Wywiał

Komentarzy: 0 26.09.07 - 23:58

Nie wolno wykorzystywac jakichkolwiek materiałów tej strony bez zgody autora (i/lub) administratora. Okładki płyt oraz teksty utworów zamieszczone są wylącznie w celach edukacyjnych.
Coldwave | Darkwave | Subkultura Gotycka | Gotyk | Goth | Gothic | Neofolk | Electro | EBM | Postindustrial | Industrial | Gothic Rock | Gothic Subculture