[Polgard]

No z pogo to ja też już lata temu wyrosłem. A jeśli chodzi o picie do tańca, to nie mówię, że tak, żeby się zaraz wywracać, ale dwa, trzy piwka na rozluźnienie kończyn i pozbycie się hamulców, to jak znalazł:).
Za to jedna impreza tygodniowo, to stanowczo za mało:P.

[ahenathon]

Czytam tak tą waszą rozmowę i nie wiem ale ja chyba jestem z innej planety. Dla mie rozrywka to dobra książka/płyta/komiks/gra. Jesli chodzi o pogo to zawsze byłem powsciągliwy. Nigdy nie uderzyłem w nie i nigdy też nie lubiłem tanczyć. A jeśli mi sie to zdarzyło to najfajniejsze były spojrzenia innych ludzi. Te ździwione oczy do tej pory mnie rozbawiają. Ludzie nie tolerują inności i ciągle sie czemuś dziwią. A gdzie tu luz? Comtesse, zazdroszcze ci. Oczywiście nie tylko tego, że jesteś dziewczyną ale również twojego wieku. Ja czuję sie dalej osiemnastolatkiem ale problemy już inne.

[jackie kennedy]

ja w sumie sama się zdziwiłam, gdy ostatnio na minimal electro party TAŃCZYŁAM po JEDNYM ginie z tonikiem.

widocznie nie doceniałam siebie, no cóż.

i teraz mogę stwierdzić, że zabawa bez upijania się jest możliwa.

[ahenathon]

Racja. Bawić sie można nawet samemu. Wszystko zależy od temperamentu.

[Comtesse]

Och, ja lubię czasem bawić się sama. ;)) Zero pijanych ludzi wokoło działa na mnie korzystnie...