Hans
Joined: 12 Dec 2006 Posts: 5 Location: Festung Breslau
|
Posted: 06-12-2007, 11:10 Post subject: Rytuał dla Ziemii |
|
|
Etymologicznie ekologia oznacza tyle co nauka o domu i szeroki zakres tej definicji odbiera monopol na tę dziedzinę wiedzy naukowcom i aktywistom oraz czyni refleksję o człowieku i jego miejscu na Ziemi dostępną każdemu, a zarazem bardzo bliską. I skłaniam się ku tezie, że, piąte już, wydarzenie, znane jako Rytuał, potraktowało zagadnienia środowiska w taki właśnie sposób.
Piąta odsłona multimedialnego widowiska rozpoczęła się emisją filmu dokumentalnego „Jesteśmy tu tylko na chwilę”, nakręconego w konwencji „gadających głów”, którymi to były postaci zaangażowane w ruch ekologiczny. Mówił m.in. Adam Wajrak, Radosław Gawlik. Słabość tego filmu nie kryła się w niedoróbkach montażu, choć dłużył się on niemiłosiernie i mógłby być o wiele krótszy, lecz w tym, co zaprezentowali sobą rodzimi ekolodzy. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy był iście eschatologiczny wymiar ekologii – świat się kończy, zginiemy. Jak zauważył znajomy: bez końca świata nie ma rewolucji i rozumiem, że strach bywa mobilizujący do zmian, ale też bohaterom filmu, straszenie wychodziło strasznie słabo. Mgliste metafory i nieporadność językowa zrobiły swoje: wzbudziły raczej odruch politowania. Ale tak to już jest, że czynom słusznym, nie zawsze towarzyszy bogate uzasadnienie.
Po dokumencie przyszedł czas na wideoart „Black Static Transmission” z muzyką na żywo w wykonaniu Schloss Tegal. Była to naprawdę robiąca wrażenie podróż poza i wgłąb Ziemi, a obrazy wplecione w całość dawały szerokie pole manewru dla indywidualnych możliwości interpretacyjnych widza. Choć trwało to dziesięć minut, oceniam to naprawdę na plus.
Kiedy Schloss Tegal zszedł ze sceny, zmieniła go Job Karma, która pozostała na niej już do końca. Pierwszym filmem, do którego dogrywali muzykę był wideoart „Po drugiej stronie mgły”, opowiadający o ludzkiej codzienności, cyklicznie taktowanej odwiecznym zegarem. Trudno pisać o wrażeniach i odczuciach, które przelały się przeze mnie podczas projekcji, ale bez wątpienia był to hit wieczoru i najlepszy wideoart, jaki do tej pory widziałem w ramach Rytuałów. Monotonia codzienności, twarde wymogi codzienności z iście surrealistycznymi czy wręcz psychodelicznymi momentami plus idealnie dopasowana muzyka. Z niecierpliwością czekam na DVD, choć to już nie będzie to samo, co duży ekran w Sali Gotyckiej i dźwięki generowane na żywo.
Wszystko zakończyło się animacją „Zoo-Terra”. Nie wiem czy pozytywnie nakręcił mnie poprzedni film, czy coś mi się w głowie poprzestawiało, bo nigdy nie byłem fanem około-gigerowskiej estetyki, prezentowanej przez Arka Bagińskiego, ale „Zoo-Terra” bardzo mi się spodobała. Uderzyła przede wszystkim jakość obrazu i animacji.
Generalnie Rytuał dla Ziemi, po za dokumentem, ustawił poprzeczkę bardzo wysoko, więc należy uzbroić się w cierpliwość i czekać do kolejnej odsłony. I, w zasadzie, nie ma tu już o czym pisać, wszystko trwało 1,5 godziny i ludzie rozeszli się do domów i knajp. O, przepraszam, należy oddać jeszcze sprawiedliwość Sławkowi Kurałowiczowi, który nadal imprezie (tej, jak i Industrial Festiwalowi) ciekawy klimat, dzięki swoim lampowym instalacjom.
Jeśli ktoś jest żądny bardziej szczegółowych informacji o twórcach filmów, których pozwoliłem sobie pominąć, niechaj odwiedzi stronę www.industrialart.eu A ja pozwolę zakończyć sobie tę relację.
Miejsce: Wrocław, Sala Gotycka, ul. Purkyniego 1
Data: 24 listopada 2007 |
|