FAQFAQ   SearchSearch   MemberlistMemberlist   UsergroupsUsergroups  <strong>Gallery</strong>Gallery  RegisterRegister   ProfileProfile   Log in to check your private messagesLog in to check your private messages   Log inLog in 
INDEX PAGE

Poszukujemy osób, które jeśli mają ku temu ochotę zajęły się publicystyką, recenzjami płyt muzycznych, korektą stylistyczną tekstów, redagowaniem biografii zespołów, newsami oraz wszystkim tym, co wam przyjdzie do głowy, a uważacie, iż powinno znaleźć swoje miejsce na portalu. kontakt: admin@darknation.eu
Ostatnio na forum
1. Forum zdechło?
04-02-18, 04:25 - Piottr
3. Ambient Collage #8
30-11-16, 02:06 - yy28
4. Ambient Collage #7
29-05-16, 21:05 - yy28
5. Mgla (The Mist)
04-05-16, 15:00 - Vexatus
6. Achaja
04-05-16, 14:54 - Vexatus
Forum Index » Odnośnie Portalu » Relacje » Clan of Xymox - Łódź, 15.03.2008
Post new topic   Reply to topic
View previous topic :: View next topic  
Author Message
Gothycka Mucha
Moderator

Offline 
Gender: Gender:Male
Age: 40
Zodiac: Sagittarius
Joined: 18 Jul 2004
Posts: 1152
Location: Miasto Kominów

PostPosted: 20-03-2008, 13:08    Post subject: Clan of Xymox - Łódź, 15.03.2008 Quote selected Reply with quote

Łódzkie koncerty Clan of Xymox wydają się być obciążone jakąś klątwą - tegoroczny nie dość, że zbiegł się bardzo nieszczęśliwie z warszawskim koncertem Fields of the Nephilim, co zwiastowało frekwencyjną klęskę (na zasadzie ile razy można oglądać Xymoxów, kiedy do Polski wpada po raz pierwszy Nephilim!), to jeszcze stanął na krawędzi odwołania z powodu paskudnej grypy Ronny'ego Moringsa. O koncercie sprzed trzech lat szkoda pisać - chyba wszyscy pamiętamy, co się stało o 21.37...

Szczęście jednak chyba się do nas uśmiechnęło i pomimo tych czarnych chmur koncert okazał się być nadspodziewanie udanym. Ale po kolei.

Impreza zaczęła się od pechowego wydarzenia - łódzka prasa gremialnie podała czas rozpoczęcia koncertu na godzinę później, niż było to ustalone, więc nawet mimo opóźnienia pierwszy support obejrzeli nieliczni. Był to zespół Bete Noire, dość powszechnie określany mianem nadziei polskiej sceny zimnofalowej. Ja po koncercie mogę tylko zapytać, na jakiej podstawie? Panowie zaproponowali nam kilka przeraźliwie nudnych jednostajnych kompozycji utrzymanych z średnich i wolnych tempach, z żadka urozmaicanych dźwiękami saksofonu. Dość kuriozalnie na tym tle wypadał wokalista, który zasłuchał się najwidoczniej w Peterze Murphym, bo skalkował jego manierę wokalną, co przyniosło skutek odwrotny od zamierzonego. Kiedy wokalista nie śpiewał, zespół brzmiał jak nudna wersja The Legendary Pink Dots (utwór otwierający koncert). Co tu dużo mówić - oczekiwania były duże, a otrzymany występ - marny.

Na szczęście w okolicach godziny 20 smętnych chłopców zmienili znacznie żwawsi panowie z Deathcamp Project. Przyglądam się ich karierze muzycznej od dłuższego czasu - pierwszy raz widziałem ich na żywo na Big Star Festival w starej Dekompresji gdzieś w okolicach 2003 roku (o ile dobrze pamiętam) - wtedy intrygowali, dziś to już zespół pełną gębą. Zagrali bardzo dobry set, zawierający zarówno rzeczy stare, jak i premierowe (dwie lub trzy - pamięć znów zawiodła) - na niezmiennie dobrym poziomie. O ile Bete Noire jako otwieracz i rozgrzewacz nie sprawdziło się w ogóle, o tyle Deathcamp Project wywiązał się z tej roli bardzo dobrze i nastroił mnie bardzo pozytywnie przed koncertem gwiazdy wieczoru, nie wiedzieć czemu konsekwentnie nazywanej przez pana zapowiadacza (bo i takowy się zdarzył) fonetycznie "Klan of ksajmoks".

Zanim przejdę do opisu samego koncertu, słów kilka należy się zgromadzonej publiczności, która wbrew obawom dopisała - sala wypełniła się niemal w całości (tylko koło wyjścia było luźno), sporo osób oglądało też koncert z balkonów. Widać było, że przyszli ci, którzy naprawdę chcieli Xymoxów zobaczyć, a nie tylko dlatego, że nie było lepszej okazji do spędzenia wieczoru. Sporo było osób po czterdziestce, które pamietają czasy pierwszego Clanu i faktycznie podczas killerów takich jak Michelle, Louise czy Back Door ci ludzie bawili się tak żywiołowo, że można tylko zazdrościć i się zawstydzić (co nie znaczy, że nie bawili się podczas nowszych piosenek!). Ronny wydawał się być bardzo zadowolony z takiego stanu rzeczy - wydaje się, że jak wszyscy przeczuwał raczej frekwencyjną klęskę.

Wracając do muzyki - dostaliśmy przekrój przez całą dotychczasową twórczość Clanu, z uwzględnieniem zarówno rzeczy starszych (wspomniane już Louise czy Muscoviet Mosquito, na którą to piosenkę reakcję publiczności trudno opisać inaczej niż słowem "szał"), jak i nowszych (Weak in my knees czy pochodzący z najnowszej epki Clanu utwór Heroes - cover piosenki Davida Bowiego). Zainteresowanych odsyłam zresztą do setlisty, którą zamieściłem poniżej. Pomiędzy piosenkami Ronny poskarżył się parę razy, jaki jest chory, że ma gorączkę etc, a jednak nie dość, że zagrał normalny set, to jeszcze zespół został wywołany na 4(!) bisy - 2 były zapewne wliczone w koszt, bo zawierały utwory oczywiste jak Muscoviet Mosquito czy Back Door, ale już dwa kolejne były raczej improwizowane - poleciały A day i dawno nie słyszany Cold damp day (ja tę piosenkę odebrałem jako krzyk rozpaczy - co my mamy do diabła jeszcze zagrać?). Z rzeczy oczywistych zagrali wszystko. Z tych mniej oczywistych - zabrakło Into extremes, The bitter sweet czy Creature (w ogóle koncert był bardzo dynamiczny, nie było wolniejszych momentów poza Innocent). Mi osobiście zabrakło również Craving czy Obsession - to pierwsze zresztą poleciało z głośników zaraz przed koncertem, robiąc mi tzw. "smaka" - niestety mogłem się tylko poślinić...

Nie zostałem niestety na pokoncertowym afterku (starość nie radość ;), ponoć bardzo udanym - znając grających tam djów nie mogłem w to wątpić. Generalnie - kto był, ten wie, kto nie był - niech żałuje. A ja mam nadzieję, że Clan przyjedzie do Łodzi szybciej niż za trzy lata - zresztą widać, że Ronny'emu i spółce się w gościnnym Mieście Kominów podoba.

Ps - poczytać można o tym z resztą na oficjalnej stronie Clanu - "It was a very hectic period and Lodz was the last show for this month. Clan Of Xymox has seen their share of airports, terminals, and rental cars. The band left for Poland with Ronny having the flue although at the night of the concert he miraculously recovered and could do the whole set plus the many encores without any problem. Matter of fact the band steamed up for a big party time mood resulting in an extatic show with lots and lots of interaction between the audience and the band. The audience in Lodz is one of the loudest audiences in Poland !

We all our glad that this night was unforgettable for all.
"

My też dziękujemy za wspaniałą noc i przesyłam szczególne pozdrowienia dla pani grającej na klawiszach, która się strasznie nabiegała przy kolejnych bisach :D

Setlista:

One more time
Weak in my knees
Calling you out
Heroes
Jasmine and Rose
Cry in the wind
Louise
This world
Farewell
Innocent
There's no tomorrow

bis#1
Michelle
Muscoviet mosquito
bis#2
Stranger
Back door
bis#3
A day
bis#4
Cold damp day



Mojca.jpg
 Description:
 Filesize:  26.66 KB
 Viewed:  1481 Time(s)

Mojca.jpg


Back to top
View user's profile Send private message
Display posts from previous:   
Post new topic   Reply to topic All times are GMT + 1 Hour
Forum Index » Odnośnie Portalu » Relacje » Clan of Xymox - Łódź, 15.03.2008

 
Jump to:  
You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum
You cannot attach files in this forum
You can download files in this forum


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group