View previous topic :: View next topic |
Author |
Message |
Tomasz
Gender: Age: 40 Zodiac: Joined: 13 Jan 2006 Posts: 2571 Location: Bolesławiec
|
|
Back to top |
|
|
Tomasz
Gender: Age: 40 Zodiac: Joined: 13 Jan 2006 Posts: 2571 Location: Bolesławiec
|
|
Back to top |
|
|
Polgard
Joined: 08 Nov 2004 Posts: 84 Location: Wawa
|
|
Back to top |
|
|
Tomasz
Gender: Age: 40 Zodiac: Joined: 13 Jan 2006 Posts: 2571 Location: Bolesławiec
|
|
Back to top |
|
|
D-Vision
Gender: Age: 36 Zodiac: Joined: 20 Jun 2006 Posts: 308 Location: Głubczyce
|
|
Back to top |
|
|
woodraf
Joined: 22 Sep 2005 Posts: 12 Location: Gross Rosen
|
|
Back to top |
|
|
Ergo Administrator
Gender: Age: 41 Zodiac: Joined: 11 Apr 2004 Posts: 1714
|
|
Back to top |
|
|
D-Vision
Gender: Age: 36 Zodiac: Joined: 20 Jun 2006 Posts: 308 Location: Głubczyce
|
Posted: 30-07-2008, 22:11 Post subject: |
|
|
No więc tak...
Po pierwsze pogoda: jako że znany jestem ze swojego życiowego optymizmu, mojej garderobie brakowało chyba tylko gumowców i sztormiaka. Nie muszę chyba pisać, jak przebiegło zderzenie z rzeczywistością. Na dodatek cała ekipa tak spiekła się na koncertach w sobotę, że w niedzielę ruszyliśmy na zamek dopiero po zachodzie słońca.
Piątek.
Dotarliśmy dopiero na Sieben, a że bardzo chciałem zobaczyć, a właściwie posłuchać, jak Matt brzmi na żywo, więc po 3 minutach słuchania zacząłem ciskać niecenzuralnymi słowami pod adresem nagłośnieniowców - zrobili temu facetowi po prostu krzywdę, ludzie, którzy nie znali Sieben w ogóle mówili "co to właściwie ma być?". Myślałem, że taki brak profesjonalizmu ze strony technicznej już się nie powtórzy. Jak pokazały dni następne, myliłem się. Ale o tym później.
Po Sieben czekałem z ciekawością na performance - z plotek słyszałem, że może być ciekawie, myślałem więc, że sprawią, iż wszyscy zapomną o zeszłorocznych francuzach. I znowu pomyłka. Może nie zrozumiałem podmiotu lirycznego, może to wina tego, że jak zawsze stanęła przede mną drużyna koszykarska i słabo widziałem, może dlatego, że ścisk i duchota podczas oczekiwania skutecznie zniszczyły moje samopoczucie, może dlatego, że w pewnym momencie zaczęło po prostu śmierdzieć - nie wiem, wiem tylko że wyszliśmy zniesmaczeni po 10 minutach. Muszę przyznać, że na zdjęciach wygląda to o niebo lepiej. Tak czy siak, skoro Ukraińcy z Error::Genesis nie przybyli, zmyliśmy się na nasze ukochane Pole Namiotowe.
Sobota.
Zamek zdobyliśmy równolegle z rozpoczęciem koncertu falowego 1984. Mi osobiście występ chłopaków podobał się bardzo, ale bardzo lubię polskie falowe granie, więc może to nie obiektywna opinia. Już na ich koncercie słychać było fatalne nagłośnienie - niskie częstotliwości tworzyły buczące pasmo, reszta była płytka i skrzecząca. Nie pomogła nawet interwencja u technicznych "w kiosku". Owe buczenie osiągnęło chyba szczyt podczas występu 32Crash.
Następnie Cinema Strange. I tutaj wielkie zaskoczenie. Nie ukrywam, że nie zadałem sobie trudu, aby posłuchać chociaż 10 sekund ich muzyki przed festiwalem, natomiast przed występem zostałem poinformowany, w jakiej stylistyce porusza się zespół. Dalej podchodziłem raczej sceptycznie do występu. I muszę przyznać, że mimo mojej ogólnej niechęci do tego typu muzyki, jak i tego rodzaju wizerunku i show, amerykanie zrobili na mnie naprawdę duże wrażenie! Najprawdopodobniej mieliśmy najzwyczajniej do czynienia z profesjonalnymi muzykami grającymi profesjonalnie profesjonalne kawałki ;) zachwyciła mnie praca gitary z basem, no i oczywiście dźwięki z "dziwnego urządzonka" (jeśli ktoś wie, co to było, proszę o kontakt). Oczywiście nagłośnienie dało ciała, tak jak miało to robić już do końca festiwalu. Co ciekawe, praktycznie każdy zespół od tego czasu miał problem z nagłośnieniem wokalu podczas pierwszych utworów, więc zazwyczaj sprowadzało się to do tego, że dwie, trzy początkowe linijki tekstu trzeba było sobie dośpiewać.
32Crash - bardzo dobry koncert, o ile oczywiście lubi się taką muzykę. Mi osobiście skrzyżowanie EBM'u z industrialem bardzo przypada do gustu, a wokal pana De Meyer'a nie powodował u mnie wątpliwości - jako zadeklarowany rivethead (ponoć) pognałem pod scenę. Koncert zagrany na równym poziomie. Oczywiście beznadziejnie nagłośniony, ponadto bezskuteczne prośby o podglośnienie crash'a kierowane przez bębniarza w stronę technicznych zakończyło się ciśnięciem prze w/w owym crash'em Zildijanowskim w piece stojące za nim i kontynuowaniem koncertu z jedną blachą.
Koncerty XIII. Stoleti i Garden of Delight spędziłem w drodze do i na polu, ponieważ garderoba nie wytrzymała próby temperaturowej, a czas spędzony pod sceną dopełnił niszczycielskiego dzieła efektu cieplarnianego.
Koncert In Strict Confidence był taki, jakiego się spodziewałem. Równy, dość wysoki poziom, z początku jedynie słabe damskie wokale, no ale pani się rozgrzała więc było ok. Tradycyjnie problemy z nagłośnieniem i beznadziejna produkcja dźwięku.
Co do Anne Clark to ciężko mi się wypowiadać, ponieważ nie znam jej twórczości a ma wielu fanów, ale generalnie chłopaki z Implant dawali radę ;) Tradycyjnie fatalne nagłośnienie.
No i Die Krupps... uczucia dość mieszane. Co prawda było widać i słychać, że to profesjonaliści, ale jakoś dobór kawałków mnie nie porwał. Ogólne zmęczenie i tradycyjne fatalne nagłośnienie spowodowało, że udaliśmy sie do klubu "Pole Namiotowe" na kameralny mini-recital nowofalowej Siekiery, po którym bawiły nas występy DJ Piwo i DJ Mołdawskie Półsłodkie. Najbardziej żałuję spóźnienia na występ Colony 5, ponieważ nawet od ludzi niezbyt lubiących ich twórczość (ja też nie jestem ich wielkim fanem - tak dla jasności) usłyszałem, że wyszli obronną ręką. A beat'ów brakowało mi bardzo.
Niedziela.
Z powodu nieludzkiego upału i poparzeń skórnych z dnia poprzedniego byliśmy zmuszeni chłodzić się cieczą aż do zachodu słońca. Zameczek więc nawiedziliśmy na chwilę przed The Cruxshadows. Kapela ta wprawiła mnie w osłupienie. Byłem pod wielkim wrażeniem. JAK udało się TO komuś wypromować?! No jak?! Kawałki będące kserem każdego poprzedniego, oczywiście brzmienie wołające o pomstę do nieba/piekła, no i przede wszystkim cieniutki, słabiutki, niefajny i po prostu kiepski wokal. Po ok. 25 minutach udaliśmy się z powrotem na dziedzińczyk.
Natomiast Deine Lakaien.... Znów muszę przyznać, że taka muza to nie mój "konik". Ale koncert zagrali magiczny. Prawie 2 godziny staliśmy jak zaczarowani. Wspaniali muzycy, wspaniałe kompozycje, płaczący ludzie a na koniec niekończąca się owacja - coś wspaniałego.
To tyle, moim zdaniem, pomimo mojego wcześniejszego sceptycznego nastawienia, muzycznie wypadła całkiem dobrze. Pogoda dopisała aż za bardzo więc miejmy nadzieję, że za rok nie przegnie w drugą stronę. Za hasło festiwalu uważam okrzyk "Elizabeth!" :) Dziękuję za uwagę.
D-Vision (moorviack666) |
|
Back to top |
|
|
Ergo Administrator
Gender: Age: 41 Zodiac: Joined: 11 Apr 2004 Posts: 1714
|
|
Back to top |
|
|
D-Vision
Gender: Age: 36 Zodiac: Joined: 20 Jun 2006 Posts: 308 Location: Głubczyce
|
|
Back to top |
|
|
Ergo Administrator
Gender: Age: 41 Zodiac: Joined: 11 Apr 2004 Posts: 1714
|
|
Back to top |
|
|
D-Vision
Gender: Age: 36 Zodiac: Joined: 20 Jun 2006 Posts: 308 Location: Głubczyce
|
|
Back to top |
|
|
thataki
Gender: Age: 34 Zodiac: Joined: 15 Sep 2007 Posts: 6
|
Posted: 31-07-2008, 14:58 Post subject: |
|
|
A co sądzicie o występie takich grup jak Red Emprez, Reaper lub mój ukochany Closterkeller?
Biorąc pod uwagę, że te mniej znane zespoły, więc występowały wcześniej i nie było zbyt wielu ludzi, na dodatek upał dał się we znaki, że wszelkie oznaki zabawy przychodziły z trudem. Mnie osobiście Red Emprez zaimponował - świetna muzyka i nietuzinkowy wokal:) Wg mnie mają szansę na coś, co wiele zespołów pewnie chce - fanów. Pomimo początkowych usterek technicznych - polska, mroczna scena muzyczna nie ma się czego wstydzić:)
Zespół Made In Poland niczym szczególnym mnie nie zaciekawił, więc nie będę się na ten temat rozpisywać :P
Reaper - zespół grecko/niemiecki.. Czyste, mocne, wciągające w swoje dzwięki electro. Coś niesamowitego:) Złośliwi, mogą porównywać do Die Krupps lub Rammsteina, choć to byłoby niewłaściwe.. Wokal ciekawy, dobry (choć więcej tam bitów niż słów;))
Closterkeller - na to czekałam cały dzień.. Małe opóźnienie - lecz potem wynagrodzone bisem, którego widownia wykrzyczała skandując nazwę zespołu:) Mogę być nieobiektywna - lecz dla mnie występ był boski. Zespół właśnie obchodzi 20lecie swojego bycia na scenie, przez co na Castle Party wykonali przekrój piosenek ze wszystkich wydanych swoich płyt (no, może nie każdej, lecz starali się;P) + utwory z nowego (szykującego się wciąż) albumu:) Wokal Anji, jak zawsze nieziemski:) Ekspresyjność wokalistki zawsze należała do głównej części występów Closterkeller.
Pomimo, że nie znałam wykonań Pati Young & FlyKKillers zaskoczyła mnie energia muzyków podczas koncertu. Elektronika z gitarą + wokal, coś dobrego, jestem skłonna posłuchać ich utworów :)
Niestety na Deine Lakaien nie miałam sił zostać. Bardzo żałuję.. |
|
Back to top |
|
|
managarm
Gender: Age: 37 Zodiac: Joined: 01 Aug 2006 Posts: 89 Location: Poznań
|
|
Back to top |
|
|
Tomasz
Gender: Age: 40 Zodiac: Joined: 13 Jan 2006 Posts: 2571 Location: Bolesławiec
|
|
Back to top |
|
|
|