LadyBergamoth
Gender: Age: 46 Zodiac: Joined: 01 Aug 2006 Posts: 98 Location: Poznań
|
Posted: 31-05-2009, 18:44 Post subject: Tyske Ludder - Creutzfeldt (1996) |
|
|
1. Zeichen der Zeit
2. Inferno
3. Schwarzes Wasser
4. D.b.B.b.
5. Sieben Tage lang
6. Schwarze Lippe
Tyske Ludder to niemiecka kapela kręcąca się na scenie electro/ EBM od ponad dekady. Na koncie dwa albumy – „Bombt die Mörder?” (1994) i „Dalmarnock” (1995), oraz epka „Creutzfeldt” z 1996, wszystkie wydane w KM-Musik.
Silny chropawy wokal, wzmacniany w 99,9% niemieckimi tekstami, plus, jak to mówią, „energetyczne bity”. Taka typowa solidna niemiecka robota.;) A przy tym dziwny zespół, bo na pierwszy rzut ucha nie zachwyca, w wypadkowej swoich kompozycji jest jakiś taki mało podrywająco-pulsacyjny, ale po dłuższym słuchaniu daje radę, a nawet pozwala za sobą zatęsknić, przynajmniej za fragmentami. Choć w pierwszej chwili twórczość TL wydaje się prosta jeśli nie prostacka, po iluś tam razach można już odnajdywać sporo ciekawych elementów, i wybierać je sobie jak rodzynki z czekolady. Na każdej płycie jest coś dobrego, zwłaszcza łatwiej sobie coś upodobać na kilkunastonumerowych albumach, ale wybrałam „Creutzfeldt” bo takie krótkie.;)
„Surowością brzmienia”, czy raczej jakby „brakiem ogłady” przypomina mi trochę pierwsze garażowe nagrania metalowych kapel, i w ogóle kojarzy się z wieloma różnymi, często odmiennymi produkcjami. Jest tam trochę mroku, takiego Joy Division momentami, i trochę quasi-metalowego zacięcia (zwłaszcza w manierze wokalu i gitarowych wstawkach), plus domieszka rasowych ebmowskich rytmów. Im więcej się różnych rzeczy zna, tym większej ilości elementów można się zapewne doszukać.
Wokal dominujący, zdarty, twardy, w porywach terminatorsko-metaliczny, dźwięki takoż twarde i niegościnne, wraz z tekstami – z tego co wyłapuję w języku okupanta – standardowo dla tej niszy dźwiękowej niewyszukanymi.;) Płyta dla „doświadczonych smakoszy”, którzy już sporo chleba z takiego pieca zjedli, bo raczej nie każdemu musi się spodobać.
Sześć kawałków, w tym 5 autorskich pozornie podobnych na jedno kopytko, ale nie do końca... odkrywają swe bogactwa dla wytrwałych.;) Pierwszy – „Zeichen der Zeit” – świetny od pierwszych dźwięków, wijący się i rozbudowujący, agresywny w rozwinięciu kawałek, z czymś podobnym do gitarowych jazgotów z „Goopyej peezdy“ Kazika;) i przebojowym wymiatającym refrenem. Dalej „Inferno” – zaczyna się rzęchotliwymi gitarkami, a zaraz potem wchodzi bit, wokal z mokrą astmą, i oto mamy piekielny koktajl; najbardziej garażowy numer na płycie. Średnie z lepszymi momentami „Schwarzes Wasser”, podobnie „D.b.B.b.“, i czas na coverową perełkę - „Sieben Tage Lang” – świetna chwytliwa wersja, z melodyjką budzącą wspomnienia MŚ w piłce nożnej z 1998, kiedy to Scooter nucił ten refren w swoim „How much is the fish?“...;); a oryginał był onegdaj bretońską pieśnią ludową... Bardzo energizujące i miłe uchu wewnętrznemu połączenie popularnej muzyczki ‘biesiadnej’ i chamskawego głosu. I jeszcze last but not least: „Schwarze Lippe” pozbawione wokalu, tylko z samplami głosu jakiejś Frau.
Pisząc to już usłyszałam zarzut, że „ee takie proste”…:> I dobrze.... Życie jest już wystarczająco skomplikowane… Fajnie zrobić sobie czasem odwrót w stronę prostej muzy, która nie niesie ze sobą żadnego przesłania w stylu “nazywam się milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze”.
Lada momentos, czyli na jesień, Tyske Ludder zapowiadają nową płytę o roboczym tytule „Sojus“, a tymczasem próbkę ich najnowszej produkcji można liznąć na wydanym w kwietniu składaku „Body Beats“, gdzie obok Spetsnaz, Proceed, Aslan Faction, Ionic Vision i Grendela, Tyske Ludder umieścili doskonale melodyjny hicior „Innenraum (Sutter Caine Remix)”, pozwalający mniemać, że na nowym albumie znajdziemy świeży powiew mocy.;)
2 czerwca 2005
(Tekst pierwotnie publikowany na ebm.stu.pl)
Description: |
|
Filesize: |
7.09 KB |
Viewed: |
3638 Time(s) |
|
|
|