View previous topic :: View next topic |
Author |
Message |
Saga Moderator

Gender:  Age: 43 Zodiac:  Joined: 04 May 2004 Posts: 231 Location: Łódź
|
Posted: 02-08-2004, 17:41 Post subject: Woodstock 2004 |
|
|
Mówi się, że Woodstock to nie tylko muzyka, to także klimat. Zresztą w to akurat święcie wierzę, bo gdyby ludzi nie ciągnął klimat, mogliby po prostu posłuchać muzy w domu. Co poniektórzy ludkowie przyznali mi się bez bicia, że przyjechali tutaj wręcz tylko dla klimatu. No cóż, liczba 200 000, a było nas pewnie „ciut” więcej, dobitnie świadczy to tym ilu w Polsce (i nie tylko, bo zjechali się też ludzie z Niemiec) jest masochistów uwielbiających tumany kurzu i brudu oraz kąpiele w lodowatej wodzie, ewentualnie – ale to już bardziej hard ;) – stanie kilka godzin w kilometrowej kolejce po to, żeby wziąć prysznic w ciepłej wodzie. Jak wspomniałam ta ostatnia opcja jest już dla najbardziej zaawansowanych masochistów – stać tyle godzin w skwarze jak na patelni tylko po to żeby do namiotu wrócić tak samo brudnym jak przed prysznicem... W tej chmurze kurzu, którym de facto będę kaszlała jeszcze chyba z miesiąc :), pojęcie czystości i higieny jest oznaką albo czyjejś naiwności, albo subtelnego poczucia humoru. Zresztą blisko dziesięciogodzinna podróż pociągiem też była niczego sobie. Poruszała iście dramatyczną kwestię wyboru, przed którym człowiek jest zmuszony stawać w każdych warunkach. Trzeba było zdecydować czy uwalić się koło kibla i w bydlęcych warunkach pocieszać się świadomością, że przynajmniej jest gdzie pozbyć się nagromadzonego w pęcherzu piwa, czy zająć miejsce siedzące w przedziale i całą drogę dręczyć się świadomością, że jest tu gdzieś kibel, i to całkiem blisko, i jakby tak dobrze przyjrzeć się to nawet go widać... tylko szkoda, że Bozia skrzydełek nie dała... a i nam też nie pomyślało się, żeby zamiast Piwca takiego chociażby Blue Bulla kupić.
Oczywiście taki wybór mógł męczyć tylko tych, którym „się pofarciło” i pociąg podjechał im wejściem pod sam nos. Resztę co najwyżej mógł gnębić dylemat czy się zmieszczą czy nie :P (zresztą ostatecznie wszyscy się pomieścili, bo z Łodzi nie jechało aż tylu ludzi co w zeszłym roku – podobno ;) )
Co do kwestii porządkowych impreza przebiegła nawet spokojnie. Zresztą słyszałam późniejsze opinie, że był to najspokojniejszy Woodstock w historii. Narkotyki? Alkohol? Debilni ludzie? Oczywiście, że tak! Nie zabrakło. Tego nie dałoby się uniknąć nawet jakby Jurek przywędrował do Kostrzyna na klęczkach, targając scenę na plecach. Spójrzmy prawdzie w oczy, że kto ma brać, pić albo bić i tak będzie to robił, Woodstock nie różni się w tym niczym od każdego innego miejsca na ziemi. Nie słyszałam natomiast o żadnych morderstwach, albo wielkich skokach rabunkowych. Może dlatego, że na Woodstock nikt srebrnych serwisów nie zabiera. Sama straciłam tylko kilka szpilek od namiotu (szkoda tylko, że nie mojego, ale skąd biedny pan złodziej mógł o tym wiedzieć, przecież nie zapyta). Mimo to karetki miały co robić, bo wśród takiej bandy – spójrzmy prawdzie w oczy – pijanych ludzi nie ciężko o mniej lub bardziej drobne kuku albo zasłabnięcie. Co chwila słychać było sygnał ambulansu, ale o żadnym zejściu śmiertelnym nikt nie słyszał. Wśród wielu „porządnych” krążyły ploty, że to na pewno jakiś „napruty pancur” potknął się o własne czerwone sznurówki. Fakt, ilościowo przeważały punki, nikogo to specjalnie nie dziwiło. Gdzieniegdzie przewijali się metale i podstarzali harleyowcy na swoich koniach mechanicznych. Jak zawsze na takich spędach stykały się ze sobą różne charaktery. Prawdziwi filantropi i ludzie mało asertywni ;P mieli przechlapane, bo na każdym kroku ktoś prosił cię o dolanie łyczka piwka albo poczęstowanie papieroskiem, czasami nawet zdarzały się przypadki ekstremalne, kiedy to jakaś wygłodzona dusza wydzierała ci sprzed ust resztkę hamburgera.
Co do wieeeeeeelkiej i szczeeeeeeerej filantropii nie zabrakło oczywiście Przystanku Jezus i Pokojowej Wioski Kryszny (chociaż ci mieli naprawdę dobre jedzenie – płaciłeś 3 zł a nakładali ci ile chciałeś, tylko szkoda, że za cenę wysłuchiwania „hare kryszna, hare rama, etc.” przez całą kolejkę ;) )
A ponieważ ja mimo wszystko ośmielę się stwierdzić, że Woodstock to nie tylko klimat, to także muzyka, albo inaczej – że jest tam również muzyka, która jakby nie było trochę ten klimat pomaga tworzyć ;P więc dodam chociażby słówko jak prezentowała się impreza od strony muzycznej. Bardzo rozpisywać się nie będę, bo od tej strony Woodstock żadną rewolucją ani niespodzianką nie jest. Cały festiwal stawiał raczej na „sentymenty” dlatego ciężko napisać cokolwiek o muzyce, bo wszystko ktoś już kiedyś napisał i wiadomo czego się spodziewać po takich zespołach jak np. T.Love – oczywiście, że zagrali, oczywiście, że zagrali świetnie, bo Muniek to fajny człowiek, oczywiście, że niczym nie zaskoczyli. Ubawiłam się świetnie przy dobrze znanych nam od lat dźwiękach i utworach. Podobnie było z Hey’em, Dezerterem, Armią i Dżemem. Była dobra okazja do pogowania ;) w postaci grupki Grabaż i Strachy na Lachy (co prawda zespół w miarę świeży, ale utworzony w większości z członków Pidżamy Porno i podobieństwo jest :P ) albo Ulicznego Opryszka Oj, chociaż z tego co mi wiadomo już od jakiegoś czasu nie Oj, ale na pewno się mylę ;)
Naprawdę pozytywne wrażenia miałam po występie zespołu W.A.R.N. Muzycznie określają się między hard-rockiem, hard-corem i metalem – no niech im będzie, że się zgodzę ;P Ale co mnie tak pozytywnie ruszyło? Nasz język, w którym śpiewa grupa – skąd inąd piękny, jednak bardzo często kaleczy metalowe klimaty. Często słuchając takich utworów mam wrażenie, że ten język jest jakby nie od kompletu i po prostu razi. W.A.R.N. ma niesamowity talent do „zgrywania” naszego języka z muzyką. Słuchając odczuwa się jedną spójną całość. Brawo chłopaki. Dobrze zaprezentował się też Hunter, dali naprawdę dobry koncert.
Warto jechać – czy to dla muzy, czy dla klimatu – każdy znajdzie coś dla siebie. Warto zobaczyć te kilkaset tysięcy namiotów porozbijanych w pobliżu sceny i na niewielkim wzniesieniu. Podziwiać ten widok z góry i bez przerwy być zaskakiwanym skojarzeniami. Mi to wszystko, razem z powbijanymi w ziemię flagami kojarzyło się z jakąś bitwą, a mojemu koledze na przykład z dawnym bazarem w Tuszyn-Lesie ;) Woodstock naprawdę ma swój specyficzny klimat, który dla mnie skończył się dopiero na dworcu w Łodzi. |
|
Back to top |
|
 |
cyphelf
Gender: 
Joined: 24 Jul 2004 Posts: 142
|
|
Back to top |
|
 |
Szmanka

Joined: 15 Apr 2004 Posts: 31
|
|
Back to top |
|
 |
cyphelf
Gender: 
Joined: 24 Jul 2004 Posts: 142
|
|
Back to top |
|
 |
bblackrose
Joined: 26 Jul 2004 Posts: 3 Location: Zduńska Wola
|
|
Back to top |
|
 |
cyphelf
Gender: 
Joined: 24 Jul 2004 Posts: 142
|
|
Back to top |
|
 |
ThoR

Joined: 08 May 2004 Posts: 19 Location: Legnica
|
|
Back to top |
|
 |
Xandra
Gender: 
Joined: 18 Oct 2014 Posts: 1
|
Posted: 18-10-2014, 06:53 Post subject: |
|
|
Cóż mogę jeszcze dodać? Impreza była na pewno bardzo udana (bezapelacyjnie, ukłon w stronę organizatorów!!!), pozbawiona większych wpadek organizacyjnych i technicznych - w szerokim tego słowa znaczeniu. Cieszył fakt, iż panowie z Combi oraz Reapera i KLOQ wyszli do ludzi na afterze, cieszył fakt, iż męska część publiki była lepiej ubrana od części damskiej, często i gęsto ocierającej się o mega kicz (poza kilkunastoma wyjątkami), cieszył fakt, iż do toalet nie wchodziło się z uczuciem obrzydzenia. Nie cieszył fakt, iż Vasi nie wystąpił w swej repaerowej masce, nie cieszył fakt, iż Combichrist nie zagrał "Enjoy The Abuse", nie cieszył fakt, iż pewnej dziewczynie zginęła torebka, nie cieszył fakt, iż w Krakowie po godzinie 19 nie można znaleźć czynnego salonu fryzjerskiego, lecz... sza! |
|
Back to top |
|
 |
|