[Myst]

"If you don't like machines, just fuck off. If you don't like guitars, just fuck off.
If you don't like gay people, just fuck off. If you don't like, sex, drugs & violence, just fuck off.
But if you want cyberpunk, this is the right place.

WE DON'T SELL NO REVOLUTION
WE DON'T SELL NO DECADENCE
WE DON'T SELL NOTHING
WE WANT APOCALYPSE"

To motto Punish Yoursefl, których poznałem przy okazji wizyty w naszym pięknym kraju grupy Lt-No podczas Castle Party 2001. Wówczas to dostałem od wokalisty Lt-No płytę ich francuskich kolegów. Jazda aż miło. Takie gitarowe, z mocnym beatem, takie trochę Prodigy tylko z owiele większym kopem. Milutko się słucha. Teraz pojawił się następca tamtego albumu – Sexplosive Locomotive.

Jak w przypadku swojego poprzednika, Sexplosive Locomotive to bardzo mocne uderzenie w tonacjach wyzywającej drapieżności seksualnej (choćby już otwierający płytę kawałek „Gay Boys in Bondage”). Chłopcy jadą bardzo wyuzdane teksty a i ich muzyka znakomicie nadaje się do ruchów frykcyjnych. Jest mocno. Jest czad. I jest niestety tak samo jak na poprzedniej płycie… Z żalem muszę stwierdzić, że nic nowego żabojady nie pokazali na tym albumie. Znowu potężny beat, znowu ciężkie i szybkie gitary, ten sam wokal, może trochę bardziej histeryczny. Szczerze mówiąc myślałem, że pójdą do przodu, że poeksperymentują nieco, ale się zawiodłem. Punish Yourself pozostali takim zespołem, który konsekwentnie kroczy obraną ścieżką. Na pewno są zwolennicy takiego stylu – ja niestety do nich nie należę. Dziwię się popularności takich zespołów jak Dark Throne i Punish Yourself. Zmiany są kwintesencją tego świata! Ja rozumiem, że należy iść wytyczonym kursem, skoro ten jest dobry i przynosi satysfakcję (i mamonę), ale należy też popatrzeć się trochę z boku na to co się robi. Niektóre zespoły to potrafią, na przykład Diorama, jeśli już kręcimy się w tym gatunku muzyki. Szkoda… wielka szkoda, że Francuzi nie zaskoczyli niczym nowym. Tego nawet nie można uznać za świeży towar – tak się grało, tak się już grać nie powinno. Wiem, zbluzgany jak zwykle zostanę, ale co mi tam. Ja jestem zwolennikiem progresu a nie regresu, bo każde zatrzymanie się w miejscu to regres w tym naszym rozpędzonym świecie. A żeby stworzyć coś co będzie wieczne trzeba być geniuszem. Akurat ci Francuzi nimi nie są i już zapewne nie zostaną i chyba zresztą zostać nie chcą.

Tak więc polecam tę płytkę, słucha się tego przyjemnie, ale niestety bez rewelacji. Jest mocno, szybko, drapieżnie i seksualnie wyzywająco. Są gitary, jest przyłożenie potężnego beatu, jest też różnorodny, niemal histeryczny wokal, ale to nadal nic nowego… Punish Yourself kreują się na takich prześmiewców, na wyuzdanych klownów w komicznych makijażach. Może to o to chodzi, żeby takimi pozostać, może muzyka nie jest tutaj najważniejsza? Trudno to ocenić. To co nagrali spełnia ich przekaz. Żeby tylko nie stali się z prześmiewców żałosnymi wyrobnikami. Czego im oraz sobie serdecznie życzę.



6/10