Myst
Gender: Age: 44 Zodiac: Joined: 12 Aug 2004 Posts: 770 Location: Jelenia Góra
|
Posted: 30-03-2005, 23:51 Post subject: Gothminister - Empire of Dark Salvation (2005) |
|
|
Czasem niechcąco niektóre zespoły popełniają na wstępie album, który niesłychanie wysoko zawiesza poprzeczkę przed muzykami. Dzieje się tak zazwyczaj wówczas, gdy młody zespół pełen energii i pomysłów przystępuje do działania. Jest świetnie, super i ogólnie czadowo. Potem niesiony falą sukcesu zabiera się za kolejny album, co by być nadal na topie i… tutaj zaczynają się schody…
Wydaje mi się, że tak właśnie stało się z bardzo obiecującym norweskim Gothminister. Ich pierwszy album – Gothic Electronic Anthems to była bomba. Do tej pory podniecam się tym krążkiem i chyba tak pozostanie. Natomiast najnowsze dzieło Skandynawów – Empire of Dark Salvation – jest już zgoła inną historią… Zaraz po wejściu na internetową stronę zespołu pojawia się okładka płyty i informacja wielkimi literami napisana, że jest to nowe wspaniałe arcydzieło Gothminister, przy którym paluchy maczał niejaki Stefan Glaumann, odpowiedzialny za produkcje takich bandów jak Rammstein czy Paradise Lost. No i ja bym dodał do tego jeszcze szczyptę Laibach, miejscami nieco Marylin Manson i już mamy zawartość nowego, wspaniałego arcydzieła sygnowanego nazwą Gothminister. Tak więc mamy tutaj schowaną niemal kompletnie elektronikę na rzecz potężnych gitar i sekcji rytmicznej, oraz dodaną do tego wszystkiego polewkę z pseudosymfonicznego brzmienia a’la Laibach właśnie (z wokalem na tejże kapeli wzorowanym również). Czyli jednym słowem nic odkrywczego. Zamiast pociągnąć dalej swój klimat – pomieszanie electro z mocnym rockiem gotyckim – zaczęli panowie (i pani szanowna również) badać rejony zgoła obce nieskomercjalizowanej części publiczności, która zakupiła pierwszy i z niecierpliwością wyczekiwała drugiego albumu Skandynawów. Tak więc „Imperium Mrocznego Zbawienia” stało się w moich oczach „Królestwem Czarnej Wtórności”. Chociaż kiepem byłbym gdybym stwierdził autorytatywnie, że album ten jest do bani. Ależ skąd! Ma swoje plusy, do których niewątpliwie należy zaliczyć produkcję (tych źle wyprodukowanych jest coraz mniej, więc wkrótce przestanie mieć to znaczenie) i rzetelne rzemiosło muzyczne, które reprezentują sobą członkowie tego zespołu. Chciałbym napisać cos o nieszablonowych pomysłach, o wirtuozerii, nietuzinkowości i zaskoczeniu, ale niestety nie mogę… Jedno co mogę powiedzieć – to już było. I jak tak dalej pójdzie to z ciekawie zapowiadającego się zespołu powstanie drugi Rammstein czy Marylin…. A szkoda. Nie wiem co jest tego przyczyną, ale chciałbym ją poznać, gdyż nie jest to pierwsza grupa, która z dobrych torów zjeżdża na te powykręcane komercyjną bryndzą.
Patrzę tak na to co napisałem i widzę, że jest w tej recenzji więcej nazw innych zespołów niż rzetelnego gadania o Empire of Dark Salvation. To chyba świadczy o tym, że zespół nie podąża w zbyt dobrym kierunku. Chociaż to moje osobiste zdanie. Na pewno znajdzie się sporo ludzi, którym się to spodoba. Ja niestety po genialnym debiucie Gothminister byłem napalony na coś znacznie lepszego, utrzymanego w pewnej konwencji, którą myślałem że panowie (i pani szanowna również) będą konsekwentnie kroczyć zdobywając sobie oddanych fanów. Jednak tak się nie stało. Album nie jest zły, ale Reise Reise Rammsteina też nie jest albumem złym. To powinno dać do myślenia przed sięgnięciem po portfel…
Ocena 5/10
Description: |
|
Filesize: |
11.32 KB |
Viewed: |
6197 Time(s) |
|
|
|