Myst
Gender: Age: 44 Zodiac: Joined: 12 Aug 2004 Posts: 770 Location: Jelenia Góra
|
Posted: 07-04-2005, 00:50 Post subject: Pain - Dancing with the Dead (2005) |
|
|
Muszę powiedzieć, że ten album wprawił mnie w osłupienie. Kilka tygodni temu na imprezie kumpel zapytał się mnie, czy słyszałem już najnowszy album Pain. Ja zrobiłem wielkie oczy i odpowiedziałem mu, że nie przypuszczałem iż Tagtgren jeszcze żyje nie mówiąc już o nagraniu kolejnej płyty pod szyldem Pain. Tak więc kumpel powiedział coś w stylu, że chyba pod lodem przeleżałem jakiś czas, skoro takie głupoty gadam i żebym czym prędzej zapoznał się z tym krążkiem. No to się zapoznałem.
Z Pain, przyznaję się bez bicia, po raz pierwszy miałem styczność 1996 roku, kiedy to wyszedł debiutancki krążek Szwedów zatytułowany po prostu Pain. Jak łatwo policzyć od tamtego wydarzenia minęło 9 lat. To kawałek czasu jest. Jak się okazało po nim były jeszcze dwa długograje, a album o którym opowiem dzisiaj jest czwartym studyjnym krążkiem Petera Tagtgrena i spółki. Dancing With The Dead – taki nosi tytuł to najnowsze dzieło Szwedów. Zacząłem słuchać tego z pewnymi obawami, ale wkrótce zostały one rozwiane. Peter postawił widocznie na raz już sprawdzoną kartę i nie zawiódł, przynajmniej mnie. Nadal jest to ten sam Pain, który poznałem w 1996 roku. To znaczy uległ metamorfozie, poszedł do przodu, ale gdy słucham tego sprzed lat i tego teraz to nie mam żadnej wątpliwości co do tego czego słucham. Tak więc otrzymujemy siarczyste metalowe granie w nieco mechanicznym, monotonnym stylu. Peterowi nigdzie się nie spieszy, toteż kompozycje utrzymane są w umiarkowanych tempach, mają zwartą konstrukcję, łatwo wpadające w ucho melodie no i świetnie wplecione elementy elektroniki, co nie jest zupełnie nowym elementem w Pain. Tak więc do pozytywnej metalowej młócki dodane zostały piękne partie pianina i innych klawiszowych dźwięków, ze smyczkami na czele, no i miejscami żywy garkowy zastąpiony został automatem. I, cholera, ciężko wyczuć te momenty, tak świetnie jest to zrobione. Zresztą Peter chyba od zawsze pracował w studio nagrań (niektórzy podejrzewają, że nawet urodził się w swoim Abyss Studio, a poczęty został na stole mikserskim), i zna się jak mało kto na swojej robocie. Poza tym wokalistą też jest niezgorszym a rzekłbym nawet, że z upływem lat coraz lepszym. Jego głos jest melodyjny i mocny, i bardzo przyjemnie się go słucha, zwłaszcza w mocniejszych partiach, gdzie pokazuje on całą skalę swoich możliwości wokalnych. Zresztą kompozytorem tez jest przednim. W ogóle to człowiek wielu talentów, co doskonale słychać na tym albumie.
Tak więc Dancing With The Death bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i jestem pełen nadziei, że jeszcze Tagtgren i spółka zaskoczą mnie w ten sposób nie raz. Płyta mocna, rześka i z charakterem. To jest chyba metal przyszłości, przynajmniej tak mnie się wydaje, bo i Samael skłania się ostatnio ku zbliżonemu stylowi, podobnie jak Soulfly czyni to od jakiegoś czasu. Oczywiście te trzy zespoły nadają na innych falach i jeszcze długo tak pozostanie, o ile nie na zawsze, jednak mają jakiś wspólny mianownik i zbliżone pomysły na muzykę, a to może o czymś świadczyć. Tak czy siak nowa płyta szwedzkiego Pain jest naprawdę wartym uwagi kawałkiem solidnego metalu przybranego nieco odrobinką elektronicznych wstążeczek. Polecam każdemu, naprawdę warto!
Ocena 7+/10
Description: |
|
Filesize: |
19.94 KB |
Viewed: |
4969 Time(s) |
|
|
|