Centurion
Joined: 13 Apr 2004 Posts: 210
|
Posted: 20-04-2004, 00:46 Post subject: EverEve - Regret (1999) |
|
|
EverEve po raz pierwszy usłyszałem w metalowej audycji w Radiu Olsztyn ("Lista Underground, swoją drogą, ciekawe czy jeszcze istnieje) - jeden z utworów z wcześniejszego, niż omawiana tu płyta wydawnictwa "Seasons". Bardzo spodobał mi się on wtedy więc postanowiłem mieć oko na ten zespół. Niestety kolejną informacją, jaką uzyskałem, była smutna wieść o samobójstwie wokalisty, Toma Sedotschenko. Mimo wszystko EverEve zdecydowali sie kontynuować działalność, czego efektem jest m.in. właśnie ta płyta - "Regret", wydana w 1999. roku. Nie wiem gdzie oni znaleźli nowego śpiewaka, ale ten facet dysponuje jednym z najlepszych gotycko-metalowych wokali jakie w zyciu słyszałem. Jego czysty, melodyjny, emocjonalny, wyrazisty śpiew wprowadza muzykę zespołu w zupełnie unikalny, ponadczasowy wymiar. Wyszkoleniu muzyków i pomysłowości kompozycji również nie można absolutnie nic zarzucić, a te refreny, cholera, zabijają, aż chce sie wyć ze smutku, takie to piękne i podniosłe zarazem. Zresztą tytuł płyty (który po polsku oznacza "żal") oddaje znakomicie atmosferę albumu. Rozpacz anioła, który zwątpił, anioła, którego pozbawiono skrzydeł i skazano na wieczną samotność. Anioła, który stracił wszystko i któremu nie pozwolono umrzeć.
Tak sobie właśnie wymyśliłem, iż ten krążek nie ma wogóle żadnych słabych stron. Ani sekundy gorszego fragmentu. Od początku do końca wciąga słuchacza wywołując w nim poczucie smutku, ulotnego piękna i pobudzając jego wyobraźnię. To niesamowite połączenie gotyku z metalem (z przewagą jednak tego pierwszego) jaki zaserwował nam EverEve nie jest jakąś tam kolejną, mniej lub bardziej udaną, klimatyczną płytką, ta płyta spełnia wzorcowo najważniejszy postulat sceny klimatycznej - działa na uczucia, na dodatek czyni to tak silnie, że mogłbym ją sobie włączyć w ostatniej chwili przed popełnieniem samobójstwa... Oj tak, bardziej wrażliwe osoby niech lepiej odsuną z dala od siebie ostre narzędzia podczas słuchania tego albumu - tak na wypadek, jakby za mocno się wczuły, a jak widać po mojej recenzji nie jest to wcale zbyt trudne.
Począwszy od początku, aż do końca, płyta EverEve poraża swoją doskonałością. "Misery's Down", "Fall Into Oblivion", "Kolyma", "Redemption"... z każdym kolejnym utworem odkrywamy jej piękne oblicze. Wokal, delikatne gitary i syntezatory, sporo elektroniki... wszystko w idealnych proporcjach. Czasem pojawia się również kobiecy szeptający lub wydający w pewnym momencie ekstatyczne, intymne westchnienia głos. Używając tych, zupełnie standardowych, środków, EverEve uraczył nas płyta której bardzo blisko do ideału. Ideału który nie istnieje, ale do którego mogą zbliżyć sie jedynie nieliczni, Ci których muzyka płynie prosto z serca.
Całość generanie przepełniona smutkiem, a jednak bardzo, bardzo dynamiczna. Jedynym bardziej radosnym utworem na płycie jest cover zespołu Animals - "The House Of The Rising Sun" odegrany wręcz po mistrzowsku. Artyzm tego albumu wznosi się gdzieś na niedostępnych szczytach, na które wstęp ma tylko muzyka, której można bez cienia wątpliwości nadać miano sztuki. Jest to płyta do której można wracać tysiące razy i za każdym razem zatarcać się w jej doskonałości. Właśnie po raz kolejny z moich głośników wydobywa się refren "Redemption". Aż chce się spiewać... i płakać zarazem.
--
Wydawca: Nuclear Blast
Data wydania: 22.03.1999
Skład: Benjamin Richter (wokale), Jorg Huttner (syntezatory, programowanie), Lisa Mosinski (wokale), Matthias Hechler (gitary)
Program płyty:
1. Misery's Dawn [4:26]
2. Fall Into Oblivion [4:58]
3. Kolyma [4:43]
4. Redemption [5:12]
5. House Of The Rising Sun [5:15]
6. The Eclipse Of The Seventh Sun (Instrumental) [5.23]
7. Passion And Demise [5:27]
8. Dies Irae (Grave New World) [4:41]
9. Where No Shadows Fall [4:52]
10. House Of The Rising Sun (Limited Club - Edit) [3:35]
9/10
Description: |
|
Filesize: |
43.79 KB |
Viewed: |
6246 Time(s) |
|
|
|