Gothycka Mucha Moderator
Gender: Age: 40 Zodiac: Joined: 18 Jul 2004 Posts: 1152 Location: Miasto Kominów
|
Posted: 20-10-2007, 11:10 Post subject: The Legendary Pink Dots - Łódź, 19.10.2007 |
|
|
Wyobraźcie sobie magię. Ale nie taką typu hokus pokus z cylindra, tylko taką, którą się czuje między ludźmi, która przenika nas wszystkich, nieuchwytną, ale namacalną chemię, jaka się wytwarza pomiędzy artystą a publicznością. Osiągalną nie za pomocą nastrojowych dekoracji, świec, dymu czy innych tanich chwytów z repertuaru MTV Unplugged. Nic z tych rzeczy.
Tylko najprostsze rzeczy - niska, niziutka scena, publiczność skupiona wokół niej, wręcz siedząca tuż przed nią, wreszcie sami muzycy i ich instrumenty. Nic mniej i nic więcej - oprócz oczywiście ogromnej scenicznej charyzmy i nuty poczucia humoru. Tyle wystarczy, żeby osiągnąć magię - a tymi muzykami byli weterani z The Legendary Pink Dots, którzy przyjechali do Polski na małe tournee klubowe, tak jakby nie wystarczył występ w Bolkowie w lipcu tego roku. Bo nie wystarczył - i dobrze, bardzo dobrze... Widać, że na ich muzykę ludzie czekają - może nie tłumy, ale wystarczająca ilość, żeby wypełnić Jazzgę po brzegi. Nie była to oczywiście przypadkowa publiczność - ale taka, która rozumiała to, co muzycy przekazują, która potrafiła się otworzyć na artystów, przyjąć ich w pełni, dać również coś z siebie... Jak niewiele jest już dziś takich koncertów...
Zaczęli spokojnie, od opowieści o Bogu i stworzeniu świata, choć dość nietypowej. Ale nie zamierzam jej zdradzać, chcę, żeby pozostała naszą małą tajemnicą. Jeśli chcecie ją poznać - przyjdźcie na koncert. Nie zamierzam też wymieniać po kolei zagranych utworów - w trakcie koncertu nie było to aż tak istotne, wręcz przeszkadzało odbierać go jako całość. Napiszę tylko, że nie, nie zagrali Belladonny i tak, były bisy, dużo bisów... Tak łatwo nie mogliśmy się rozstać... I juz po koncercie był czas na rozmowy, na wypicie wściekłego psa, na takie po prostu posiedzenie - ot tak bez pośpiechu. Niby Artyści przez wielkie A, a jednak i zwyczajni ludzie...
Warto, bardzo bardzo warto było się na ten koncert wybrać - choćby po to, żeby przez chwilę oderwać się od normalnego, szarego życia. Żeby poczuć się częścią czegoś wyjątkowego... Żeby napisać najbardziej osobistą relację w dotychczasowym życiu...
Ps - szczególne pozdrowienia dla pana saksofonisty - nieładnie tak przedrzeźniać moją panienkę! Ale jest panu wybaczone w zamian za wpadanie do Polski częściej :) |
|