Kota
Gender: Age: 43 Zodiac: Joined: 12 Nov 2005 Posts: 60 Location: Nikądy
|
Posted: 19-01-2008, 01:38 Post subject: Pseudoliterackie pojechanie "Mów" |
|
|
Mów...
Mów... Ja słucham... A właściwie bawię się Twoimi słowami... Milczę... Obracam te wyrazy, które wypływają z Twych ust, w swoich dłoniach... Lecz tak rzeczywiste, że aż namacalne są tylko przez chwilę potem gdzieś znikają... W ręce wpada mi kolejne słówko... słowo, słówko, słóweczko...I bawię się dalej... One tak naprawdę nic nie znaczą, są po to bym z nimi igrała... Pytasz czy słucham... Tak... kłamstwo... Nie mam pojęcia co powiedziałeś... Nie powiem Ci o tym bo wiem że lubisz mówić... Spójrz na moje oczy... Jak one zabawnie udają zainteresowanie! Jak patrzą w Twoje byś mógł cieszyć się że zostajesz wysłuchany... Za Tobą jest lustro... Co jakiś czas uważnie studiuję w nim mimikę mojej twarzy... Jak ona kłamie! Gdybym stanęła teraz obok siebie pomyślałabym że naprawdę jestem strasznie zainteresowana tym co mówisz... Jest zupełnie inaczej... Moje uszy wcale nie chłoną każdego słowa, zdania, myśli... Są głuche... Mów dalej ja sobie poudaję jeszcze trochę i pomyślę o czymś innym... Masz piękne dłonie wiesz? Nie, nie możesz tego wiedzieć... Nigdy Ci o tym nie powiedziałam... to Ty mówisz ja słucham... Ale dłonie masz piękne... Takie delikatne... Stworzone do tego by mnie dotykać... Dziwnie wąskie, wręcz kobiece śródręcze... Długie, szczupłe palce... Zadbane paznokcie... Nie pamiętam już ile razy podawałam Ci dłoń... Przy każdym uścisku marzyłam by te ręce mnie pieściły... Twoje usta... Uwielbiam na nie patrzeć... Jak mówisz i jak milczysz... Wiele razy pragnęłam by dotknęły kiedyś mojej szyi, by delikatnie ją pieściły, by schodziły w dół i w dół... Odnajdywały drogę ku memu pożądaniu... Wiem że by to potrafiły... Chcę choć raz ich dotknąć... Choćby palcami przesunąć po ich pięknej fakturze... Zaznaczyć w pamięci ich kształt... Są delikatne jak skrzydła motyla... Układają się w słowa... Nie muszę słyszeć o czym mówisz...Widzę to... Mów, mów dalej... Niech widzę jak ta delikatna linią Twych ust wykrzywia się nieznacznie by coś przekazać... Oczy... Twoje zwierciadło duszy? Gdyby to była prawda Twoja dusza byłaby czysta i niczym nie skażona... Masz takie głębokie spojrzenie wielkiego błekitu... Ile to razy chciałam w nim utonąć przed snem? Nie pamiętam... Ile to razy pragnęłam zobaczyć je o świcie, po przebudzeniu? Twoje spojrzenie zawsze uspokajało moje myśli... Porywy... Agresję... Potrafiło rozbawić gdy płakałam... Gdybym mogła mieć Twoje oczy na własność... Co dzień wpatrywałabym się w nie z uwielbieniem, kazałabym im patrzeć tylko na mnie... Twoje ciało.. zręcznie ukryte przed moim spojrzeniem... Jakby się ze mną drażniło... Z moją pożądliwością jego poznania... Ale wiem że jest to mocne ciało... Doskonała rzeźba.... Delikatna i silna zarazem... Budząca zachwyt... Uwielbienie... Jak młody Apollin... Takie sacrum... Gdybym mogła go dotknąć... Byłoby to największe świętokradztwo... I najsłodsze... Muszę kiedyś popełnić tę zbrodnię!... Mów, mów... Ja nie słucham ale to nieważne... Ważne że Ty mówisz i nawet nie domyślasz się o czym ja marzę... Musisz iść? Nie! Proszę zostań jeszcze chwilę! Dlaczego wstajesz? Nie rozumiem... Chcesz mnie opuścić? Teraz? Musisz? Nie wierzę... Jak możesz odejśc ode mnie? Przecież jestem najlepszym słuchaczem... Może jeszcze kawę? Herbatę? Ciastko? Proś o co chcesz! Idziesz... Znów zostanę sama? Wrócisz tu jutro? Proszę przyjdź... Chcę się pobawić Twoimi słowami... Poobracać je w dłoniach.. Chcę patrzeć na Twoje dłonie, usta, oczy... Marzyć o Twym ciele... Popełniać w myślach świętokradztwo jakiego świat nie widział! Przyjdziesz jutro? Tak! Już za chwilę wstawię wodę na gaz by czekała tak jak ja niecierpliwie Twojego przyjścia... Znów nie będę mogła spać... Do jutra... A gdy wstanie dzień ubiorę się tak pięknie jak dziś... I będę czekała na Ciebie... By nie słuchać Twoich słów, tylko z nimi igrać... Do jutra... |
|