LadyBergamoth
Gender: Age: 47 Zodiac: Joined: 01 Aug 2006 Posts: 98 Location: Poznań
|
Posted: 31-05-2009, 21:00 Post subject: Megadump - Polarity (2004) |
|
|
Label: Sequenced Sonic Interefences, Premiera: 18 IX 2004
1.Perfect State
2. Frozen Frames
3. Scum
4. Mindstrip
5. Regret
6. P.O.B
7. The Shape
8. Suffering
9. Lazarus
10.Trauma Place
Nazwę Megadump ponoć należy tłumaczyć jako „Large shit”.:) Ciekawa koncepcja autoreklamy... Jedno z ucieleśnień aktywności Olivera Müllera z Cyber Axis, działające już od 8 lat. „Polarity” to czwarty pełnometrażowy album studyjny, owoc współpracy tria producenckiego Olivera Müllera, Axela Kleintjesa (Cycloon, Mindware) i Daniela Grosse-Kleffmanna (Vox Celesta). Megadump u zarania pomyślany był jedynie jako side-project Müllera; początkowo trochę bardziej zbliżony do twórczości firmowanej hasłem Cyber Axis, stopniowo rozwinął się w coś innego i obecnie funkcjonuje jako główny tor działalności Olliego. Pierwsze dwie płytki, „Speartacle” i „Alles Was Du Willst”, oraz EPka „Feed Me, Fuck Me, Killl Me”, miały cięższy charakter, najnowsza zaś jest zbliżona do ostatniego albumu. Na płycie „Futura” już lekko spuścili z tonu, uczynili muzę łagodniejszą i przystępniejszą, bardziej elektroniczną niż agresywną - energia została głównie w głosie i częściowo niemieckich tekstach. Także „Polarity” kontynuuje ten trop i w odniesieniu do pierwszych płyt jest muzyką lżejszą, łatwiej przyswajalną, w dodatku już zupełnie bez niemieckiej liryki, co znacznie osłabia siłę rażenia. Z drugiej strony są na niej bogatsze aranżacje i bardziej dopracowane, dopieszczone kawałki. Momentami aż za lajtowe w stosunku do wcześniejszego dorobku, ale też nie ma żadnej takiej totalnie zaskakującej chwili jaką stanowiła czysta rzewna balladka „Heartbeat” na albumie „Futura”. Jako wpływ i punkt odniesienia dla Megadump często wskazuje się Front Line Assembly, ale w zasadzie można się w tych dźwiękach doszukać wielu różnorodnych klimatów, tak mocniejszych, bardziej agresywnych lub bardziej elektronicznych, jak i typowo słodko-popowych. Efektem jest muzyka electro, całkiem ciekawie spolaryzowana między elementami EBM i synth-popu. Jest tu i silny rytm plus twarde beaty, jak i popowa estetyka i rozpoznawalne, zgrabnie skrojone refreny.
Właściwie już tytuł „Polarity” zapowiada zawartość. Album zawiera chwilami biegunowo różne elementy, choć dość zgrabnie spięte. Tygiel motywów, muzycznych nawiązań i klimatów może się całkiem podobać, ale selektywnie, w zależności od tego, co kto lubi. Obok świetnych mocnych akcentów wyskakują chwilami zbyt miałkie momenty, w rzewniejszych fragmentach wokal bez przesteru nie przekonuje, i jakby to z grymasem na twarzy powywalać, jak seler z zupy, album byłby „lepszy”. Jest i intensywny, twardy, mocny wokal, i popowe nucenia, które chwilami wplecione dają ciekawy efekt kontrastu, ale solo czy w dłuższych partiach raczej nie zachwycają. Daje to trochę efekt łamańców, gdzie w obrębie jednego utworu dzieje się kilka rzeczy, snuje się kilka następujących po sobie czy przeplatających się historii. Najlepszy patent jest tu taki, że w zasadzie wszystkie kawałki są melodyjne i przebojowe, i przez to zapadają w pamięć, ale od banału i przepieszczenia chroni je – częściowo – ten chrapliwy filtrowany wokal, zahaczający o klimaty z Cyber Axis, a nawet lekko metalowych zakątków muzyki.
Album to dziesięć pozycji, z których najbardziej polecam pięć. Pierwszy numer – za wykrzyczaną świetnie tytułową frazę – „Perfect State” to od początku ostre wejście wokalu, przy czym druga lajtowa linia głosu przypomina mi Freda Dursta z Limp Bizkit w badziewiu „Behind Blue Eyes”.;) Dalej „Scum” – dobre i bezkompromisowe od pierwszego uderzenia pulsu i natężenia gardła, zapadające w pamięć i prężące się rytmicznie. Chyba najlepszy kawałek na płycie to piątka, czyli „Regret” – zaczyna się od przyczajenia, z genialnym rozmachem w rozwinięciu, wokalnie przypomina mi trochę ostatnie dokonania Tiamatu...;) Zajebisty stalowy rozleniwiony głos; jedyny kawałek na płycie bez domieszki popeliny. Jeszcze dobry jest „P.O.B” z całkiem przyzwoitą dawką dramatyzmu w wykrzykiwanym „I don’t remember!” oraz momentami doskonały „Suffering”, który w wersji „Suffering (re-edit)” znalazł się ostatnio na kompilacji „Body Beats”, i od którego zaczęła się moja przygoda z nową płytą Megadump.
Poza tym jest jeszcze „The Shape”, najlepszy przykład tego, czym jest „Polarity” jako całość i obecny koncept kompozytorski kapeli. Zaczyna się piskotliwie, na to wchodzi mocny przesterowany głos, z którym się przeplata i flirtuje drugi (?), wybitnie popowy, a wrażenie całości – za dużo pisku i zamieszania. Podobnie „Lazarus”, zaczyna się obiecująco, potem zawodzi zanadto…Na zakończenie „Trauma Place” – niepokojący klawiszami nerwowy instrumental składający się z kilku różnych części – z wolnymi partiami, fragmentem jak początek „Firestartera” The Prodigy, i nawet chóralnym zawodzeniem w tle.
Przecina się na tej płycie mnogość wtrąceń, muzycznych cytatów i wpływów. Całość dynamiczna, rytmiczna, składna, zgrabna, z pretensją do bardzo dobrych mocniejszych akcentów i odrobiną błyszczącej posypki.
12 czerwca 2005
(Tekst pierwotnie opublikowany na ebm.stu.pl)
Description: |
|
Filesize: |
11.27 KB |
Viewed: |
3959 Time(s) |
|
|
|