Atramentowy
Joined: 29 Apr 2004 Posts: 37 Location: Wonderland
|
Posted: 18-09-2004, 21:38 Post subject: Apocalyptica - 02.09.2004 - Antwerpia, Belgia |
|
|
W czwartkowy, jak dobrze pamiętam, wieczorek wybrało się stado polskich emigrantów na koncercik, obecnie jak wiadomo już tylko trzech wiolonczelistów i perkusisty.
W sali zwanej przez tubylców Hof Ter Lo, zaś przez nas tanzbuda :), panowała miła atmosferka. Tanzbuda przypominała mniej więcej wnętrze byłego kina Relax (kto nie jest z czewy, ten nie zakuma i tak), czym zresztą musiała byc, kinem lub małym teatrzykiem. Nie można rzec aby ludzie walili drzwimi i oknami, weźmy jednak pod uwage że taki koncercik dla Belgów to nie masowa migracja i święto dla ucha, na które mozna sobie od czasu do czasu pozwolić, tylko fraszka, poza tym cena biletów paradoksalnie smieszne jak na tamte warunki (21,50 ergo, tfu! euro). [grrrrr - dop. Ergo]
Na szczęscie dla mnie i moich przyjaciół w niedoli, koncert się opóźnił prawie ponad godzinę. Tak więc spóźnieni, wpadliśmy idealnie na samo rozpoczęcie. No cóż, jeśli ktokolwiek widział chociażby w tv wystepy chłopaków w czwórke, miałby mały niedosyt oglądając trójce z perkusją. Nie mogę się przyczepić, koncert był naprawde udany, jednak brakowało tej czwartej wioloncielki :/
Z drugiej strony, gdyby nie ta perkusja, eh chyba nie byłby to udany występ. tak czy siak, nie ma co się rozwlekac nad drobnostkami, chłopaki pokazali na co ich stać. Energia rozpierała całą ekipe i trzeba przyznać że poszaleli zdrowo.
Path, Torreador, kilka innych kawałków, po prostu zmiażdżyło moje serduszko parchate. Zaczęło się w miare spokojnie, zmierzało ku kataklizmowi. Jeźdzcy Apokalipsy przeczesali dośc dokładnie repertuarek Metallicy z pierwszej płytki, tłumacząc się gęsto iż to pierwszy raz gdy grają je tylko w trzy wioloncielki. Później jednak zrezygnowali z tłumaczeń i rozpoczęli muzyczną inwazje na serca i aparaty słuchowe tłumu. Z każdym kawałkiem coraz bardziej rozszalali, skakali po scenie, wyprawiali cuda na instrumentach, łacznie z świńskimi pokwikiwaniami itd.
Naprawdę, to były może jednak małe, ale zawsze miłe smaczki. Ile to trwało? Nie pamiętam, wychodziłem ogłupiony z lekka (dodajmy że po całym tygodniu pracy w słońcu, coś takiego robi wrażenie dość duże), zachwycony i pełen ochoty na następny koncercik chłopaków
. Wspomnieć warto, jak bardzo kapela była zadowolona ze swojego występu, jak bardzo ludzie się bawili, zresztą sprawa dla nas nieco dziwna, na koncercie było sporo osób powyżej czterdziestki. Nie mówie o jakichś zatwardziałych klimaciarzach. Po prostu zwykli ludzie, kilku "żelowych chłopców" z włoskami do góry, jakieś landrynkowe panny i cóż z tego?
Tam ludzie naprawde potrafią się dobrze bawić i doceniać wiele gatunków muzycznych, jednocześnie nie robiąc z tego wielkiego halo. Nikt nikomu nie zarzuca że przyszedł pod krawatem na kocert, albo że ma mało gotycki image. Tak trzymać! Ciekawe kiedy to do Polski trafi? Ludzie, zacznijcie mądrzeć może troszke, bo inaczej kiepsko to widze... Koncercik nie za długi, jednak treściwy, masa znajomości (stąd tesh kilka fotek, które postaram sie wyselekcjonowac i zamiescic za zgodą autora Nikiego), wspomnienia itp związane z takimi występami atrakcje. Kameralny występ, naprawde miły. Niebawem postarm sie wrzucić fotki.
A-ha! Chłopaki wspomnieli o nowej płycie, zagrali jeden kawałek z niej, ale zabijcie mnie, nie pamiętam tytułu :D Wstyd i hańba z mojej strony, ale co tam .... |
|