Nie wiedziałem czego dokładnie się spodziewać kiedy sięgałem po ten krążek. Wiadomo mi było tylko, że ten EBM/Darkwave`owy projekt pochodzi z Argentyny. Pierwsze moje skojarzenie z tą częścią świata to Hocico. I słusznie, to co otrzymałem bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
„Marcha hacia el punto omega” pierwsza ścieżka tego albumu wita nas marszowymi bębnami rodem z filmu wojennego. Słychać potem dudy i chóry w tle, wszystko perfekcyjnie zgrane w harmonijną całość, dopieszczono partiami skrzypiec.... I nagle włączyły się mocniejsze uderzenia wraz z gitarowymi riffami budzącymi skojarzenia z utworem Aries granym przez Talamasca. Świetny wstęp przechodzi w tytułowy kawałek i zostaje uzupełniony wokalem, mocnym, zniekształconym brzmieniem podobnym do świetnego Hocico, jednak kawałek ten jest inny niż typowe dokonana meksykańskiej grupy. Lekki, przyjemny, z bogatym brzmieniowo refrenem, niezwykle taneczny. Dla mnie potencjalny hit imprezowy. No i te świetnie wpasowane gitary.
Potem nadciąga „Guerra en los cielos” i wszystko jakby zwalnia by spoważnieć, jest mniej tanecznie a bardziej cieżko, równocześnie dochodzi do tego wszystkiego nuta patosu.
Potem chwila na złapanie oddechu przy „La caida” – trwającym tylko ponad minutę kawałku w którym dominuje kobiecy głos, a raczej elektronicznie spreparowany chór. Wrażenie jakie wywołuje ten utwór jest takie że, nie wiedziałem czy ma się wydarzyć coś doniosłego czy nagle piekło mi runie na głowę. Jednak nic takiego na szczęście nie nastąpiło.
„Mundo de robots” zaczęło pobrzmiewać mocnym wokalem i odhumanizowanymi brzmieniami zniszczonego, zabrudzonego technologicznego świata.
Dźwięk zaprowadził mnie do labiryntu „El laberinto”, poruszałem się w pięknej plątaninie ezoteryczne brzmiących elektronicznie skrzypiec i twardego zniekształconego głosu. Kiedy wydostałem się z tej pułapki przywitały mnie partie pianina, recytowane teksty wsparte dodatkowo wokalem Thomasa Rainera z L’ame Immortelle, kawałek ten („La fusion”) przypomina dokonania rzeczonej grupy. Pozwala na chwilę spokoju i odprężenia...
„Tempestades de cambio" znów wprowadza nas w klimaty rodem z Hocico, z niego przechodzimy w „Peregrino de los tiempos”. Obydwa te kawałki nie są szczególnie szybkie, prawdopodobnie po to aby dać nam chwile odpoczynku przed ostatnim kawałkiem płyty.
„Realidad virtual” równie elektryzującym jak drugi utwór z tego krążka, szybkim, tanecznym, ostrym. Znów królują ciężkawe gitary niezwykle wzbogacające brzmienie całości. Doskonałe zakończenie całości, mocno i treściwie. Bez żadnych niepotrzebnych wstawek, przejść ani spowolnień całości. Żadnych słabości.
Oficjalna strona zespołu
PS. Całość uzupełnia drugi krążek z remiksami wykonanymi przez takich specjalistów jak L’ame Immortelle czy też Grendel.
CD 1
1. Marcha hacia el Punto Omega [01:51]
2. Punto Omega [04:46]
3. Guerra en los cielos [05:28]
4. La caída [01:16]
5. Mundo de Robots [feat. Cenobita] [05:02]
6. El Labirinto [06:10]
7. La Fusión (Reencuentro) [feat. Thomas Rainer] [05:43]
8. Tempestades de cambio [06:33]
9. Peregrino de los tiempos (El Oasis) [05:35]
10. Realidad Vitual [05:57]
CD 2
1. Punto Omega (L"âme Immortelle remix) [04:37]
2. Guerra en los cielos (Jesus Complex remix) [04:24]
3. Punto Omega (Lights of Euphoria remix) [05:00]
4. Guerra en los cielos (Davantage remix) [06:02]
5. Punto Omega (Run Level Zero remix) [04:29]
6. El Laberinto (Grendel remix) [04:23]
7. Punto Omega (Z Prochek remix) [04:11]
8. El laberinto (Sero Overdose remix) [04:45]
9. Guerra en los cielos (Angels + Agony remix) [05:00]
10. Punto Omega (The Retrosic remix) [04:48]
11. Mundo de Robots (Nuclear Noise remix) [09:35]
9/10