Gothycka Mucha :: Clan of Xymox - The Best Of (2005)
W życiu kazdego zespołu przychodzi taki czas, że chce się podsumować dotychczasową działalność, zamknąć pewien okres (okresy) w historii, albo po prostu zarobić troszkę pieniążków. Dotknęło to też i Clan of Xymox, legendę zimnego brzmienia z Holandii.
Dotarła owa bestówka do mnie z niewielkim opóźnieniem, bo generalnie nie gustuję w tego typu wydawnictwach, ale to jest dosyć szczególne.
Po pierwsze (i najważniejsze) nie jest prostym zestawem piosenek z róznych płyt ułożonym chronologicznie czy losowo, ale czymś o wiele bardziej przemyślanym i spójnym, trzymającym napięcie jak "regularna" płyta - włączenie tzw. "szufli" psuje nastrój, a na zwyczajnych składakach nie robi to większej różnicy.
Po drugie (i równie ważne) dla osiągnięcia spójności większość nagrań została ponownie zmiksowana lub wręcz nagrana w roku 2004 (poprzedzającym wydanie płyty), dzięki czemu żadne nagranie nie odstaje stylistycznie lub (co ważniejsze) produkcyjnie. Na dobrą sprawę obróbki uniknęły tylko utwory z dwóch ostatnich studyjnych płyt COX - Notes from the underground i Farewell.
Po trzecie wreszcie - pominięto cały okres historii zespołu sygnowany skróconą nazwą Xymox - tę kontrowersyjną decyzję Ronny Moorings wyjaśnia w notce dodanej do płyty, pisząc, że to był okres poszukiwań, zakończony konstatacją, że to, co robił z Clan of Xymox było najbliższe jego sercu i zawsze do tego dążył. Ponadto wymusił to też fakt unifikacji brzmieniowej płyty, o której pisałem powyżej. W tej samej notce Ronny również wyjaśnia sposób zbudowania płyty - z każdego studyjnego albumu COX wybrano po 2 piosenki, natomiast z ostatniego Farewell fani w głosowaniu wybrali aż 3 pozycje (wszystkie zresztą bardzo dobre, co stanowi o wartości tej płyty).
Tyle notek edytorskich. A jaka jest sama płyta? Bardzo spójna i bardzo przyjemna w słuchaniu. To zrozumiałe - Clan of Xymox to żywa legenda sceny gotyckiej (jak przystało na prawdziwego gota, Ronny konsekwentnie pisze o "scenie alternatywnej") i nagrania sygnowane tą nazwą zawsze miały certyfikat wysokiej (jak nie najwyższej) jakości. Poza tym dostajemy przecież wszystko to, co znamy/lubimy/uwielbiamy i co sprawdzało się i sprawdza nadal na koncertach i na parkietach. A więc pierwszy wielki hit A day, wspaniałą Louise, kultowy Muscoviet Musquito (o którego popularności w naszym kraju świadczy skandowanie tego tytułu przez pół koncertu COX na CP 2004 czy na zeszłorocznym koncercie w łódzkiej Dekompresji), a po przebyciu eleganckiej "dziury" z lat 1987-97 killery takie jak Jasmine and Rose, I want you now czy There's no tomorrow. Na dobrą sprawę brakuje tylko Agonised by love z Medusy czy Bitter sweet z Notes from the underground. Ale to już tylko moje marudzenie, przecież wiem, że płyta CD mieści tylko 79 minut i ani grama więcej - a wypełniona jest w ponad 77...
Podsumowując - Clan of Xymox to zespół, którego kolejne płyty były zawsze ważnymi wydarzeniami muzycznymi i kolejnymi punktami odniesienia dla pokoleń nowych zespołów, w tym również w naszym kraju. Wydając owe Best of zadowalają zarówno starych fanów, serwując nowe wesje zamiast znanych już starych, nie psując ich ani nie udziwniając na siłę, i jednocześnie tworzą bardzo wygodny podest startowy dla potencjalnych fanów nowych - to bardzo praktyczny i przystępny przewodnik po twórczości zespołu. I jednym i drugim szczerze polecam!
OCENA: 8/10
Utwory:
1. There's no tomorrow
2. Jasmine and Rose
3. I want you now
4. A day
5. Louise
6. Consolation
7. This world
8. Innocent
9. Into extremes
10. Out of the rain
11. Muscoviet Musquito
12. Back door
13. Farewell
14. Stranger
Skład: Ronny Moorings (voc, g, b, prog), Mojca (b: 4, 5, 11, 12)
Komentarzy: 0 23.02.06 - 17:26