Wydarzenia patronowane
Strony które hostujemy
Atum
Bunkier Prod
Castle Party
Detox
Discordless
Disorder Party
DJ Hypnos
Fabryka
Hoarfrost
Insomnia Festiwal
Lame Immortelle
Lilith
Night Watch
Outofsight
Scheuermann
Silesian Electro
Synergia
Strzyga
Waroffice Prod. sklep
Ostatnio na forum
Forum zdechło?
Cytat, który najbardziej do Was trafił...
Ambient Collage #8
Ambient Collage #7
Mgla (The Mist)
Achaja
Grey Frequency - Ambient Collage #6
Kochanka Szamoty
Elizabeth Fawn - Ethereal
Abandoned Toys - Neoclassical Darkwave
The Synthetic Dream Foundation
Rasplyn
IPLEX
malutki problem
question about parties, clubs and gigs
Statystyki
Zarejestrowanych osob : 10518
Rozpoczętych wątków : 6205
Odpowiedzi : 24085
Wspieramy

Myst :: Dodheimsgard - 666 International (1999)

Mój pierwszy kontakt z Dodheimsgard to rok 1996 i płyta Monumental Possession – nic ponad przeciętny black metal. A byłby przeciętny na wskroś, gdyby nie ostatni utwór – elektroniczno ambientowy „The Ultimate Reflection”. Wówczas jednak nie zwróciłem na to specjalnej uwagi. Dopiero gdy w moje łapska wpadł 666 Internationalolśniło mnie! – Tamten utwór był zwiastunem ogromnego potencjału tej kapeli!

Ale cóż takiego otrzymujemy na tym albumie? – Ano blisko 50 minut electroniczno – metalowego gwałtu na niespodziewającym się niczego umyśle! Już rozpoczynający płytę utwór „Shiva Interfere” daje wiele do myślenia: kilkusekundowy wstęp na klawiszach przechodzący w potworną blackmetalową łupankę, aby nagle uspokoić się nieco i zamienić w mechaniczny, niemal robotyczny beat podpierany gitarami z dosyć obłąkanym wokalem, który ni to krzyczy, czasem melodeklamuje, znów to zawyje jak potępieniec lub zaśmieje się jak wariat. Po nim następuje „Ion Storm” – jak dla mnie najlepszy utwór na tej płycie – genialny beat, porażające gitary miejscami przechodzące w blackowy blast i podkreślone automatem perkusyjnym. Ma to taki ładunek ekspresji i jakiegoś takiego nerwa; zdaje się pędzić do przodu bez opamiętania! Po nim pojawia się „Carpet Bombing”: no jak na „nalot dywanowy” to panowie zafundowali prawdziwe zdziwienie swoim słuchaczom – dwuminutowy przerywnik grany na samym pianinie, jakby dla zaczerpnięcia oddechu po blastowym początku płyty. „Regno Potiri” to już zupełnie inna bajka – totalnie odjechany industrial, jakby powolny, jakby skradający się w czeluściach dawno opuszczonych fabryk. I wszystko było by w porządku, gdyby nie ten niepokojący, opętany, obłąkany wokal! Cudo! „Final Conquest” to chyba najbardziej monotonny utworek na płycie, ale wcale nie jest zły przez to, w kilku momentach zaskakuje – zwłaszcza wokal. No i pod koniec rozpędza się, jakby miał wejść w warp3 przy dźwiękach rodem z „Koszmaru z Elm Street”. Po czym mamy znów krótki przerywnik fortepianowy, aby po jego wysłuchaniu uderzyły nas znowu beaty i blasty z piekła rodem! Końcowy „Completion” jest zwieńczeniem całości dzieła – porażający jak podłączony do wysokiego napięcia, nie dający spokoju, przejmujący i nieprzewidywalny. Tym razem wokal na pełnym przesterze i w tle tych opętanych gitarowych riffów i pisków pobrzmiewa pianino jakby odbicie z innego czasu i świata.

Sumując, czegoś takiego po Norwegach bym się nigdy w życiu nie spodziewał. Za każdym razem słuchając tej płyty mam wrażenie, że słucham ją po raz pierwszy. Jest tak zaskakująca i nieprzewidywalna, tak nieokreślona a jednocześnie mocno stojąca na nogach... jednak jakby każda z nich osadzona była w innym świecie. Mnóstwo tutaj metalu, ale takiego zupełnie mechanicznego; nazwać tę muzykę „industrialną” było by krzywdzące dla geniuszu jej twórców. Nazywając ją „electro” też nie oddalibyśmy w pełni jej duszy. Bo wbrew jej całkowitemu odhumanieniu ta muza ma duszę, i to jaką! Trzepocącą, próbującą się wyrwać z tego koszmaru a jednak nierozerwalnie z nim związaną – to jakby dusza masochisty, który napawa się swoim bólem i lękiem, to jak koszmar paranoika na silnych psychotropach. Bez wątpienia jednak płyta ta jest przeznaczona dla bardzo wymagających słuchaczy o otwartych umysłach.

Aha, byłbym zapomniał... po zakończeniu płyty małe zdziwienie: jest jeszcze jeden utwór, trwający blisko półtorej minuty, po czym następuje dziesięciominutowa cisza... znamienne...

9/10

Komentarzy: 0 30.08.04 - 06:11

Nie wolno wykorzystywac jakichkolwiek materiałów tej strony bez zgody autora (i/lub) administratora. Okładki płyt oraz teksty utworów zamieszczone są wylącznie w celach edukacyjnych.
Coldwave | Darkwave | Subkultura Gotycka | Gotyk | Goth | Gothic | Neofolk | Electro | EBM | Postindustrial | Industrial | Gothic Rock | Gothic Subculture