Wydarzenia patronowane
Strony które hostujemy
Atum
Bunkier Prod
Castle Party
Detox
Discordless
Disorder Party
DJ Hypnos
Fabryka
Hoarfrost
Insomnia Festiwal
Lame Immortelle
Lilith
Night Watch
Outofsight
Scheuermann
Silesian Electro
Synergia
Strzyga
Waroffice Prod. sklep
Ostatnio na forum
Forum zdechło?
Cytat, który najbardziej do Was trafił...
Ambient Collage #8
Ambient Collage #7
Mgla (The Mist)
Achaja
Grey Frequency - Ambient Collage #6
Kochanka Szamoty
Elizabeth Fawn - Ethereal
Abandoned Toys - Neoclassical Darkwave
The Synthetic Dream Foundation
Rasplyn
IPLEX
malutki problem
question about parties, clubs and gigs
Statystyki
Zarejestrowanych osob : 10519
Rozpoczętych wątków : 6205
Odpowiedzi : 24085
Wspieramy

LadyBergamoth :: Final Selection - Meridian (2005)

Label: Black Flames Records, Premiera: 21 III 2005

1. Echo
2. Coming Home
3. Dangerous Horizon
4. Secret Game
5. Jupiterïs Child
6. Calamity
7. Lava
8. Thieves Of My Soul
9. Everchild
10. Avalon
11. Daybreak
12. Nomads
13. The Tempest
14. Lost
15. The Great White
16. Styx


Z Final Selection zapoznałam się w ramach szybkiego kursu – za długo nie dałabym rady z tą twórczością i płytą obcować. Możliwe, że przez to coś mi umknęło, czegoś mimo wszystko dobrego nie dosłyszałam, i nie potrafię docenić tego typu rzeczy, ale moje ucho nie ma cierpliwości – jak zaczyna więdnąć, daję sobie spokój. Pierwsze wrażenie? – takie samo jak każde kolejne: „Niee, kończ Waść...” Zresztą już po pseudowyegzaltowanej okładce miałam obawy, że w środku nic dobrego mnie nie czeka. Niby lubię różnego rodzaju smęciarstwa, ale bez przesady. To zionie jakimś staropanieństwem na zakurzonym poddaszu. Produkcja niezróżnicowana, nudna, mdła i bezpłciowa. Głos Riccardo Schulta nienajgorszy, z „warunkami” i zasadniczo niebanalny, ale pasujący do tej muzy jak pięść do nosa. Wszystko nie chwytliwe w złym tego słowa znaczeniu. I jeszcze taka długa ta płyta, jakby nie wiadomo jaki ogrom cudów mieli do zaprezentowania i nie mogli się zdecydować, co odrzucić. Z finalną selekcją chyba jakieś problemy... Kawałki niby są standardowej długości, a tak się ciągną i męczą, że już po chwili ma się ochotę przesunąć na następny, w próżnej nadziei, że będzie znośniejszy.

Z tej półki muzycznej nie znam w zasadzie nic, więc nie wiem z czym porównać, w każdym razie wszelkie tropy w stylu Jeana Michela Jarre’a mdlą mnie i odrzucają. Za bardzo to instrumentarium popiskuje, męczą dźwięki wbijające się w głowę jak igiełki. Elektronice w takim wydaniu mówimy „nie”; przypomina mi zawsze poranne programy edukacyjne TV z dzieciństwa, te masakratorskie tła muzyczne do prezentowanych doświadczeń chemicznych.;) No nie wchodzi mi takie coś i już.

Płytę otwiera minutowe intro „Echo” – na początku słychać szum uderzającego o brzeg morza, ale już po chwili wchodzą w to dźwięki, które będą słuchacza prześladować do samego końca. Za pierwszym razem pomyślałam – no dobra, to tylko wstęp, dalej może jest inaczej. Ale nie jest. Słucha się tej płyty z przyjemnością porównywalną do siedzenia w poczekalni u dentysty. Wwiercające się w świadomość syntetyczne kwilenia naprawdę błyskawicznie męczą. Dwójka to ”Coming Home” - ogólnie nie lubię damskich wokali, a takiego mdlejącego pitolenia to już wyjątkowo. Głos męski odstawia do tego jakieś nordyckie szanty. Takie trochę Deine Lakaien, ale w duużo gorszym wcieleniu.

Nawet mi się nie chce szczegółowo w te utwory zagłębiać, tym bardziej że są tak do siebie podobne – kilka względnie daje radę, ale nie na tyle, bym miała do nich kiedykolwiek z własnej woli wracać. Ciekawsze na tej płycie są tylko przebłyski, zwykle wg jednego schematu – utwór zaczyna się względnie sensownie, a potem im dalej tym gorzej, w miarę namnażania się dźwięków. Jak np. początek „Secret Game”, ten kawałek mógłby być niezły, gdyby nie ta maniera wokalna i anemiczność całości. „Lava” też zaczyna się bardziej obiecująco, ale już po chwili kastracki zawodzący głosik zabija. Trochę in plus wyróżnia się też „Thieves Of My Soul”. Najlepszy czy raczej najbardziej zjadliwy jest kończący „Meridiana” „Styx”. A obok tego te wszystkie ciągnące się jak flaki z olejem nierozróżnialne kompozycje... Wszystko powinno dostać szybszego tempa i pozbyć się rozmydlenia, może wtedy coś by z tej płytki sensowniejszego było.


Hmmm... Póki co Final Selection jako zespół zebrał tu na forum dość pochlebne opinie, widziałam też w necie zadziwiająco euforyczne recenzje „Meridiana”, więc przychodzi mi na myśl, że tysiące much nie mogą się mylić, ale osobiście nie dam ani procenta. Jak ktoś lubi takie klimaty i ma inny próg wrażliwości na piski, to może to i dobra muza, ściśle w swojej kategorii. Ale nie polecam.



22 maja 2005
(Tekst pierwotnie opublikowany na ebm.stu.pl)

Komentarzy: 0 23.05.09 - 05:50

Nie wolno wykorzystywac jakichkolwiek materiałów tej strony bez zgody autora (i/lub) administratora. Okładki płyt oraz teksty utworów zamieszczone są wylącznie w celach edukacyjnych.
Coldwave | Darkwave | Subkultura Gotycka | Gotyk | Goth | Gothic | Neofolk | Electro | EBM | Postindustrial | Industrial | Gothic Rock | Gothic Subculture