:Of The Wand & The Moon: - Lucifer
Label: Prophecy Productions
I oto jest trzecia płyta (choć gwoli ścisłości druga część „Emptiness...” czyli drugiego albumu, takie info widnieje we wkładce) ale co tam... ważne, że jakościowo materiał ten nie odstaje od wcześniejszych dokonań Kima Larsena a może i je troszkę przewyższa. Kompozycje zyskały na przebojowości, lekkości... co tu dużo ukrywać, są po prostu ładne. Pozostał też ten ciepły, szepczący wokal, który tak lubię. Jak dla mnie ta płytka nie ma słabych punktów i nie boli mnie, że jest to w sumie odpad z poprzedniej sesji nagraniowej. Tego się słucha Panowie i Panie! Dla tych, którzy jakimś cudem nie słyszeli jeszcze OTWATM... to folk noir najwyższej klasy, wzorujący się trochę na Death In June ale z dodatkiem skandynawskiego chłodu. Drażnią mnie jedynie opisy w booklecie, że niby materiał ten powstał w oparach alkoholu etc. hmm, ani to śmieszne ani „kultowe” czy tak trudno jest się przyznać, że ma się łeb jeśli chodzi o pisanie dobrej muzyki? Ponoć przygotowywana jest już następna płyta, pozostaje modlić się aby pojawiła się jak najszybciej.
Lista utworów:
1. Lucifer (4:27)
2. Nær Skóg Nær Fjöllum (3:56)
3. Megin Runar (4:33)
4. Followe Thy Faire Sunne Unhappy Shaddowe (2:57)
5. Time Time Time (4:51)
6. Let It Be Ever Thus (5:23)
7. Reficul II (9:21)
8. Lucifer (3:28)
www.ofthewandandthemoon.dk
www.myspace.com/ofthewandandthemoon
Pierwotnie recenzja ukazała się na
www.bunkierproductions.com